Legnica, poniedziałkowe popołudnie, godzina 15:00. Mieszkańcy wracają z pracy, dzieci kończą swoje przygody w żłobkach, a na ulicach toczy się codzienny ruch. W tym właśnie momencie pewien kierowca Volkswagena postanawia dodać do miejskiego krajobrazu nutę chaosu, pędząc ulicami niczym bohater filmów akcji – niestety, w nieco mniej spektakularnym stylu.
Gwałtowne przyspieszanie, jazda slalomem, zahaczanie o krawężniki – wyglądało to bardziej jak próba pobicia rekordu w miejskim torze przeszkód niż standardowa podróż po dziecko do żłobka.
Na szczęście na drodze tego niechlubnego kaskadera znalazł się lokalny dziennikarz, który zamiast tylko relacjonować wydarzenia, postanowił w nich aktywnie uczestniczyć. Reporter portalu Legnica Nasze Miasto i Panoramy Legnickiej, wykazując się nie tylko czujnością, ale i odwagą, podjął szybką decyzję – w rejonie żłobka zatrzymał kierowcę i natychmiast powiadomił policję. Bohaterem dnia stał się dziennikarz, a nie pechowy rajdowiec.
Co się okazało? Kierowca, choć trzeźwy, był pod wpływem narkotyków. Jego tłumaczenie? Pośpiech – bo przecież dziecko czeka! Niestety, najwyraźniej nie wziął pod uwagę, że takie tłumaczenie nie robi wrażenia na policjantach i zamiast z dzieckiem do domu, odjechał z funkcjonariuszami radiowozem do szpitala na dalsze badania.
Funkcjonariusze, którzy pojawili się na miejscu, szybko potwierdzili przypuszczenia reportera – badanie narkotestem wykazało obecność środków odurzających w organizmie kierowcy. Mężczyzna trafił do szpitala na dalsze badania, a teraz zamiast na placu zabaw, czeka go spotkanie w sądzie. Przepisy nie są w tej kwestii łaskawe – za prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków grozi do 3 lat więzienia.
Morał tej historii? Pośpiech i nieodpowiedzialność to fatalne połączenie, zwłaszcza gdy dorzucimy do tego substancje odurzające. I jeszcze jedno – warto doceniać dziennikarzy. Nie tylko piszą, ale i działają. Bo gdyby nie reporter, to ta historia mogłaby skończyć się znacznie gorzej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz