Plan był taki: zabrać 300 złotych, obiecać, że zaraz się pojawi, a potem… no cóż, człowiek rozpływa się w powietrzu, kasa jest nie do odzyskania. Pewien 60-letni wałbrzyszanin sądził, że wymyślił przekręt roku. Niestety dla niego, na drodze stanął mu dzielnicowy o sokolim oku, który nawet w czasie wolnym pamiętał o tym, żeby nie pozwolić łamiącym prawo uciec przed wymiarem sprawiedliwości.