W Boguszowie-Gorcach mówi się dziś o niej z dumą. Kamila Majewska, młoda mieszkanka miasteczka leżącego w cieniu Chełmca i Dzikowca, właśnie zdobyła Kazbek – potężny, pięciotysięczny szczyt na granicy Gruzji i Rosji, jeden z najwyższych w Kaukazie. To kolejny etap jej górskiej przygody – po Mont Blanc, który pokonała wcześniej, przyszedł czas na jeszcze wyżej położoną i trudniejszą górę.
Góry wpisane w krwioobieg
Dla osób znających Kamilię ta wiadomość nie jest zaskoczeniem. Wychowana w miejscu, gdzie górskie szlaki zaczynają się tuż za domem, gdzie co roku odbywa się Ultramaraton Nocny Sudecka Setka, a poranne widoki rozciągają się na Góry Wałbrzyskie i Kamienne – trudno nie zarazić się pasją do wędrówek, a z czasem – do poważniejszej górskiej eksploracji.
To właśnie lokalne krajobrazy mogły być początkiem tej wielkiej przygody. Bo Boguszów-Gorce to nie tylko przystanek w drodze do Karkonoszy – to miejsce z duszą, z tradycją biegową i turystyczną, gdzie górskie marzenia nabierają realnego kształtu. Trasy wokół Trójgarbu, Chełmca, Mniszka czy Gorców hartują nogi i charakter. A kto raz poczuje smak gór, ten prędzej czy później spojrzy dalej – na Alpy, a potem Kaukaz.
Z Mont Blanc na Kazbek – droga przez lodowce i własne ograniczenia
Kamila ma już na swoim koncie wejście na Mont Blanc – najwyższy szczyt Alp i marzenie wielu alpinistów. Ale Kazbek to zupełnie inna historia. Położony na wysokości 5054 m n.p.m., wymagający pod względem technicznym, zdradliwy pogodowo, z trasą wiodącą przez lodowce i pola śnieżne, Kazbek nie wybacza błędów. Zdobycie go to wyczyn – nie tylko fizyczny, ale i mentalny.
Aktualnie Kamila schodzi ze szczytu – zmęczona, ale z głową pełną emocji, obrazów i refleksji. Dla niej to zapewne nie tylko „kolejna góra”, ale dowód, że granice są tam, gdzie sami je sobie postawimy.
Górska pasja z serca Sudetów
W świecie pełnym pośpiechu, technologii i łatwych rozrywek, historie takie jak ta mają szczególną moc. Bo Kamila nie idzie na skróty. Nie zdobywa gór dla lajków. Jej pasja – zrodzona zapewne gdzieś między górskimi ścieżkami Boguszowa-Gorc, a nocnymi biegami na Sudeckiej Setce – dojrzewa i prowadzi coraz wyżej.
To piękne przypomnienie, że wielkie rzeczy zaczynają się lokalnie. Czasem wystarczy jeden szlak, jeden bieg, jedno górskie spojrzenie za horyzont. Reszta to odwaga – a tej Kamili zdecydowanie nie brakuje.
Co dalej?
Czy to koniec? Wręcz przeciwnie. Wiele wskazuje na to, że zdobycie Kazbeku to kolejny rozdział, nie ostatni. Kamila Majewska pokazała, że z Boguszowa-Gorc można ruszyć w świat – nie po to, by uciekać, ale by wracać silniejszą, z historią, która inspiruje. Takie opowieści są potrzebne. Bo pokazują, że pasja nie zna granic – geograficznych ani psychicznych.
Trzymamy kciuki za kolejne szczyty – i już czekamy na dalszy ciąg tej górskiej opowieści z serca Sudetów.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz