Wałbrzyszanin, Karol Kupczyk od ponad trzech dekad tworzy niezwykłe modele. Zainspirowany w dzieciństwie przez wujka, zaczął od sklejania helikoptera Mi-2, by po latach powrócić z pasją do kultowych pojazdów PRL-u, takich jak Syrena Bosto czy Fiat 125p. Jego precyzyjne miniatury, wzbogacone o własnoręczne detale jak bagażniki czy walizki na Trabancie, zdobywają nagrody na konkursach i inspirują córkę do tworzenia własnych modeli. Poznaj historię Karola, który zamienia karton w opowieści o motoryzacji, łącząc pokolenia i rozbudzając kreatywność.
Początki pod okiem wujka
Pasja Karola zaczęła się w latach 90., gdy jako dziecko obserwował wujka składającego modele plastikowe. „To on mnie zaraził tym hobby. Patrzyłem, jak skleja modele, i sam chciałem spróbować” – wspomina Karol. Pierwszym modelem, który trafił w jego ręce, był helikopter Mi-2, kupiony w kiosku. „Sklejałem go trochę w ukryciu przed rodzicami” – śmieje się modelarz, przyznając, że efekt nie był idealny, ale radość z samodzielnego stworzenia miniatury była ogromna. To właśnie ten moment zasiał w nim ziarno pasji, która z czasem przerodziła się w poważne hobby. W początkowych latach Karol eksperymentował z różnymi rodzajami modeli – od samolotów, przez helikoptery, po czołgi i statki. Jednak życie nastolatka i młodego dorosłego przyniosło przerwy w modelarstwie. Zmiany otoczenia, nauka w technikum, próby dostania się na studia – wszystko to sprawiało, że na sklejanie brakowało czasu i miejsca. „Byłem na walizkach, więc nie bardzo było gdzie się rozstawić z modelami” – tłumaczy Karol.
[FOTORELACJANOWA]625[/FOTORELACJANOWA]
Powrót do pasji i specjalizacja w PRL-owskich klasykach
Prawdziwy przełom nastąpił w 2010 roku, gdy Karol osiedlił się na stałe w Wałbrzychu. Stabilizacja życiowa – poznanie żony, zakup mieszkania – pozwoliła mu wrócić do modelarstwa z nową energią. „Wtedy postanowiłem, że skupię się na pojazdach cywilnych, szczególnie tych z okresu PRL-u: maluchach, dużych Fiatach, syrenkach” – mówi. Jego pierwszym dużym projektem po powrocie była Syrena Bosto w skali 1:25, wydana przez wydawnictwo Modelik. Praca nad tym wymagającym modelem zajęła mu półtora roku, ale efekt przeszedł oczekiwania. Model zadebiutował na konkursie w Świdnicy, gdzie zdobył kilka nagród, co tylko umocniło Karola w jego pasji.
Twórcza modyfikacja i osobisty styl
Karol nie ogranicza się do sklejania gotowych zestawów. „Kupuję wycinanki od wiodących polskich wydawnictw, ale zawsze staram się je zmodyfikować, dodać coś od siebie” – wyjaśnia. Przykładem jest model Trabanta, który wzbogacił o własnoręcznie wykonane dodatki: bagażnik dachowy, walizki i skrzynkę z butelkami. Takie detale nadają jego modelom unikalny charakter i odróżniają je od standardowych zestawów. „To już nie jest dokładnie to, co przewidział autor modelu, ale moja wizja” – podkreśla Karol.
Modelarstwo jako sposób na rozwój i dzielenie się pasją
Modelarstwo to dla Karola nie tylko hobby, ale i sposób na rozwijanie umiejętności oraz zgłębianie historii. „Sklejając model, szukam informacji o oryginalnym pojeździe: kiedy powstał, gdzie był używany, na jakich podzespołach działał” – opowiada. To zajęcie rozwija myślenie przestrzenne, cierpliwość i kreatywność, a przy tym pozwala lepiej zrozumieć przeszłość, szczególnie tę związaną z motoryzacją PRL-u.Karol chętnie dzieli się swoją pasją z innymi. W szkole swojej córki prowadził zajęcia modelarskie dla dzieci, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. „To świetny sposób, by zachęcić młodych do modelarstwa. Pobudza wyobraźnię i uczy cierpliwości” – mówi. Choć w Wałbrzychu zna tylko kilku innych modelarzy, wierzy, że to hobby mogłoby zyskać większą popularność, gdyby więcej osób miało okazję je poznać.
Gdzie trafiają modele?
Co dzieje się z modelami po ich ukończeniu? „Zależy od modelarza. Niektórzy sprzedają swoje prace, ale ja sklejam głównie dla siebie” – tłumaczy Karol. Jego modele zdobią domowe półki, ale czasem stają się nietuzinkowymi prezentami. „Podarowałem kilka modeli różnym osobom i zawsze spotykało się to z entuzjazmem” – mówi. Karol jeździ też na konkursy modelarskie, gdzie jego prace są doceniane, a po kilku wystawach często przekazuje modele dalej, by „żyły” u innych i budziły zainteresowanie tym niszowym hobby.
Czy jest szansa na wystawę w Wałbrzychu?
Zapytany o możliwość zorganizowania wystawy modelarskiej w Wałbrzychu, Karol przyznaje, że to spore wyzwanie. „To wymaga miejsca, czasu i zaangażowania wielu osób. W Wałbrzychu jest nas za mało, by coś takiego zorganizować” – mówi. Zamiast tego angażuje się w imprezy modelarskie w Świdnicy, gdzie wspiera lokalne pracownie i pomaga w organizacji konkursów. „Świdnica ma świetną społeczność modelarską, więc tam znalazłem swoje miejsce” – dodaje.
Pasja, która łączy pokolenia
Historia Karola Kupczyka to dowód na to, że modelarstwo to coś więcej niż tylko sklejanie kartonowych elementów. To sposób na odkrywanie historii, rozwijanie kreatywności i budowanie więzi – zarówno z innymi pasjonatami, jak i z młodym pokoleniem, które może dzięki takim osobom jak Karol odkryje radość tworzenia.
Profil Karola Kupczyka możecie znaleźć
tutaj
P. Mistrzak
foto: Karol Kupczyk
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz