W świecie, w którym słowo „opieka społeczna” zbyt często kojarzy się z kolejką po zasiłek i urzędową biurokracją, Wałbrzych pokazuje zupełnie inne oblicze tej instytucji. Takie, które daje nadzieję, przywraca godność i naprawdę zmienia ludzkie życie. I nie są to tylko ładne hasła.
W maju do Wałbrzycha przyjechali samorządowcy z całego Dolnego Śląska. Celem były dwie wizyty studyjne, zorganizowane przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Wałbrzychu miał pokazać swoje „dobre praktyki”. Szybko okazało się, że to nie tylko praktyki – to przemyślana filozofia działania i konkretny model wsparcia, który inspiruje i – jak zgodnie ocenili goście – powinien być wzorem dla całego regionu.
„To nie jest tylko schronienie”
Pierwszym przystankiem była placówka, której nazwa brzmi sucho i urzędowo: Dom dla Matek z Małoletnimi Dziećmi i Kobiet w Ciąży. Ale to, co dzieje się za murami przy ul. Ogrodowej, jest czymś znacznie większym niż tylko zapewnieniem dachu nad głową.
– W ciągu sześciu lat pomogliśmy ponad dwustu rodzinom. To nie są liczby. To są historie ludzi, którzy stracili wszystko, a tu zaczęli od nowa – mówi Łukasz Lipka, zastępca dyrektora MOPS.
Dom oferuje 30 miejsc całodobowego pobytu i łączy trzy funkcje: interwencyjną, wspierającą i terapeutyczną. Pracuje tu interdyscyplinarny zespół: psycholodzy, pedagodzy, terapeuci, pracownicy socjalni. To miejsce, w którym kobieta z dzieckiem – często po traumie przemocy, bez środków do życia – nie tylko dostaje pokój. Dostaje plan. I zespół ludzi, którzy pomagają go zrealizować.
W zeszłym roku sześć rodzin usamodzielniło się, otrzymując lokale socjalne. Czy to dużo? W realiach kryzysu mieszkaniowego i trudnej sytuacji społecznej – to sukces, który trzeba mierzyć ludzkimi losami, nie statystyką.
Świetlica, która daje więcej niż zabawę
Druga wizyta dotyczyła placówek wsparcia dziennego – świetlic, które w Wałbrzychu działają od 2011 roku. Ich głównym celem jest wspieranie dzieci i rodzin w trudnej sytuacji – nie tylko materialnej, ale też emocjonalnej, wychowawczej, społecznej.
– To nie są zwykłe świetlice. To miejsca, gdzie dziecko dostaje uwagę, zrozumienie i konkretne narzędzia, by lepiej radzić sobie w życiu. I gdzie rodzic – czasem pogubiony – może dostać realne wsparcie – mówi Estera Błażyńska, kierowniczka placówek.
Obecnie funkcjonują cztery takie placówki, w których przebywa około 60 dzieci. Są one nie tylko bezpieczną przestrzenią, ale też ważnym ogniwem całego systemu: współpracują z sądami, szkołami, fundacjami i innymi działami MOPS. Ich znaczenie rośnie, bo coraz więcej dzieci mierzy się z problemami psychicznymi, brakiem poczucia bezpieczeństwa czy trudnościami w relacjach z rówieśnikami.
Nowoczesne i przyjazne wnętrza to tylko początek. Najważniejsze dzieje się między człowiekiem a człowiekiem – w rozmowie, w zabawie, w zaufaniu. To właśnie tam buduje się przeciwwaga dla systemowej obojętności.
Co dalej?
Goście – przedstawiciele dolnośląskich gmin i powiatów – nie ukrywali entuzjazmu. Pytali, dopytywali, robili notatki. Przedstawiciele Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego przypominali, że fundusze na tego typu działania są dostępne, choć wymagają kreatywności i determinacji samorządów.
– Cieszy nas, że możemy inspirować innych. Ale jeszcze bardziej cieszy nas, że nasze rozwiązania działają tu, lokalnie – mówi Lipka.
Lekcja z Wałbrzycha
Wałbrzyski model pomocy społecznej nie jest rewolucją. Jest ewolucją z empatią. To system naczyń połączonych – ludzie, instytucje, organizacje, sądy, szkoły – wszyscy współpracują, by osoba w kryzysie nie została sama. To nie „sztuka dla sztuki”, ale praktyka, która ratuje codzienność.
W czasach, gdy wiele instytucji gubi sens istnienia pod stosem dokumentów i przepisów, Wałbrzych przypomina, że pomoc społeczna to nie procedura, ale relacja.
[FOTORELACJA]447[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz