Zamknij

Z Wałbrzycha na jazzową mapę świata – historia Aleksandra Fleischera, pomysłodawcy Jazzu nad Odrą

15:19, 17.04.2025 Aktualizacja: 15:27, 17.04.2025
Skomentuj

Czy Wałbrzych ma swój udział w tworzeniu jednego z najsłynniejszych festiwali jazzowych w Europie? Zdecydowanie tak – i to fundamentalny.Za kulisami kultowego Jazz nad Odrą, który już po raz 61. odbędzie się we Wrocławiu w dniach 23–27 kwietnia 2025 roku, stoi nazwisko, które dla wałbrzyskiej kultury powinno brzmieć z dumą i uznaniem – Aleksander Fleischer.

Ten wałbrzyszanin z krwi i kości, artysta plastyk, grafik, animator kultury i pierwszy kierownik Biura Wystaw Artystycznych w Wałbrzychu, był współtwórcą idei, z której narodził się jeden z najważniejszych festiwali jazzowych w Polsce i Europie.

Pomysł zrodzony na peronie, energia pochodząca z w Wałbrzychu

Był 1963 rok. Trzech studentów: Karol Maskos, Andrzej Żurek i Aleksander Fleischer z Wałbrzycha, zainspirowani jazzem słuchanym nocami z zakłóceniami w audycjach "Voice of America", postanowili – czekając na pociąg na dworcu w Katowicach – zrobić coś wielkiego dla jazzu w Polsce. To właśnie Fleischer rzucił wtedy słynne pytanie: „Dlaczego nie zrobić czegoś we Wrocławiu?” – pytanie, które zmieniło historię polskiej sceny muzycznej.

To on, jako student Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, zajął się ogólnopolskim konkursem graficznym towarzyszącym pierwszej edycji festiwalu i zaprojektował plakat. Dziś może śmiało powiedzieć, że był twórcą nie tylko idei, ale i pierwszej wizualnej tożsamości festiwalu Jazz nad Odrą.

Wałbrzych – jego przestrzeń twórcza i duchowa

Aleksander Fleischer to nie tylko jazzowa historia – to w latach sześćdziesiątych XX wieku filar wałbrzyskiej kultury. Przez lata tworzył i animował życie artystyczne Wałbrzycha, współtworząc lokalne środowisko plastyków. Jako pierwszy szef wałbrzyskiego BWA, miał realny wpływ na rozwój sztuki w mieście. Jego wrażliwość, talent i otwartość na nowe formy wyrazu inspirowały pokolenia artystów z Dolnego Śląska.

To właśnie z Wałbrzycha, miasta silnie osadzonego w tradycji robotniczej, wyrósł człowiek, który w czasach PRL-u odważył się promować jazz – muzykę wolności, niezależności i buntu. W czasach, gdy jazz był synonimem Zachodu i "niepewnego ideologicznie" świata, Fleischer wraz z przyjaciółmi zorganizował wydarzenie, które z roku na rok rosło, aż stało się festiwalem o międzynarodowej renomie.

Festiwal trwa – pamięć powinna również

Aleksander Fleischer zmarł w lutym 2025 roku. Odszedł cicho, ale jego dzieło gra dalej – głośno, pięknie i dumnie.Jazz nad Odrą ma dziś 61 lat. To dobry moment, by głośno przypomnieć, że u jego źródeł stoi artysta z Wałbrzycha – miasto to również jego festiwal może uznać za swoje dziedzictwo.

W epoce, gdy pamięć o kulturze lokalnej bywa ulotna, ta historia powinna być przypomniana, opowiedziana i wyeksponowana. Bo kiedyś na katowickim peronie padło pytanie, które przerodziło się w dziedzictwo. I padło ono z ust człowieka, który zaczynał w Wałbrzychu.

[FOTORELACJA]244[/FOTORELACJA]

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%