Gdy w lutym 2022 roku Rosja wkroczyła na terytorium suwerennej Ukrainy, świat zamarł. Jednak w cieniu wielkiej polityki zawsze pozostają ci, którzy swoją codzienną pracą piszą najważniejsze scenariusze: strażacy-ochotnicy, samorządowcy i ochotnicy niosący humanitarną pomoc tam, gdzie zawodzi arytmetyka geopolityki.
W Wałbrzychu, mieście o przemysłowym rodowodzie i twardym charakterze, od pierwszego dnia napaści powstał niewidzialny łańcuch wsparcia dla ukraińskich ratowników. Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza OSP Wałbrzych wraz z lokalnym samorządem rzuciła się w wir działań: od organizacji transportu sprzętu po intensywne szkolenia dla Strażaków-Ratowników PSDSNZ (Ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych) w obwodach Winnickim, Lwowskim, Iwano-Frankowskim i Tarnopolskim.
Ćwiczenia, które ratują życie
Kluczowym elementem tej współpracy jest projekt CAMP GREEN – cykl manewrów polsko-ukraińskich, w którym stawką jest ludzkie bezpieczeństwo. Dwa lata temu, w sercu Winnickiego regionu, polscy ratownicy wspólnie z kolegami z Polskiego Czerwonego Krzyża ćwiczyli scenariusz ataku rakietowego na budynek cywilny: ewakuację ofiar, stabilizację medyczną i wydobycie poszkodowanych spod gruzów. To nie hollywoodzki dramat, ale codzienność, z którą ukraińskie służby zmagają się od trzech lat.
Dziś, po raz pierwszy, w manewrach bierze udział także Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Województwa Dolnośląskiego oraz wałbrzyskie biuro kryzysowe. To dzięki ich zaangażowaniu ćwiczenia zyskują nowy wymiar: integrują ratownicze procedury z planami obrony cywilnej, tworząc spójny system gotowości na sytuacje nadzwyczajne.
Nie tylko sprzęt, ale i wzajemne zaufanie
Dostarczony sprzęt – od leków po agregaty prądotwórcze – ma nieocenioną wartość, ale bez ludzi, którzy wiedzą, jak go użyć, staje się bezużyteczną maszynerią. Dlatego szkolenia, wymiana doświadczeń i wspólne ćwiczenia są kluczem do sukcesu. Polscy strażacy uczą się od Ukraińców, jak działać pod ciągłym zagrożeniem ostrzału, Ukraińcy zaś korzystają z dostępu do zaplecza logistycznego i standardów medycznych obowiązujących w Polsce.
To partnerstwo ma ogromny symboliczny ciężar: w chwili, gdy międzynarodowe instytucje często okazują się powolne, to właśnie samorządy i ochotnicze formacje ratownicze budują mosty porozumienia. Wałbrzych pokazuje, że solidarność to nie pusty slogan, lecz realne działania – dzień po dniu, ćwiczenie po ćwiczeniu, transport po transporcie.
Wartość lokalnej inicjatywy
Prezydent Wałbrzycha dr Roman Szełemej podkreśla, że:
- Cywilizowane, dobrosąsiedzkie relacje między krajami objawiają się w potępieniu zła, solidarności z ofiarami i wsparciu obrońców Ukrainy w każdej możliwej formie”. Za tymi słowami stoi konkret: organizacja kolejnych edycji CAMP GREEN, otwarte prezentacje dla mieszkańców w Książańskim Parku Krajobrazowym i zaproszenie do dialogu z mundurowymi.
Dzięki temu każdy wałbrzyski licealista, każdy mieszkaniec najodleglejszej uliczki może zobaczyć na żywo pracę strażaków-ratowników, zadać pytanie, spróbować symulowanego udzielania pierwszej pomocy. To edukacja, która buduje społeczną odporność – zrozumienie, że w obliczu kataklizmu czy ataku to nie politycy, lecz ludzie w hełmach i mundurach stanowią o naszej szansie przetrwania.
Przepis na trwałą pomoc
Współpraca Wałbrzycha z ukraińskimi służbami ratowniczymi to dowód, że pomoc humanitarna nie zaczyna się od wielkich gestów, lecz od lokalnych inicjatyw. Kiedy do misji wyruszają ochotnicy z OSP, gdy samorząd finansuje szkolenia, a biura kryzysowe spajają je w całość – wtedy rośnie prawdziwa siła społeczności.
To lekcja dla nas wszystkich: bezpieczeństwo nie bierze się z pustych deklaracji, lecz z gotowości do działania i uczenia się od tych, którzy stoją na pierwszej linii frontu. Wałbrzych daje przykład, jak łączyć serce z rozumem, sprzęt z wiedzą, pomoc z edukacją – bo tylko wtedy humanitaryzm staje się skuteczny, a solidarność – trwała.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz