Kiedy już wiosna pełną gębą i kończy się maj, a czerwcowe poranki zaczną pachnieć deszczem, Park Książański na skraju Wałbrzycha zamienia się w prawdziwy rododendronowy raj. To nieprzypadkowe zjawisko – historia i przyroda splatają się tu w barwną opowieść, którą warto nie tylko zobaczyć, lecz poczuć całym sobą.
Już od progu parku unosi się zapach wilgoci i świeżej zieleni, które deszcz ostatnich dni uwolnił z uśpienia. Pąki, dojrzewające na krzewach pamiętających jeszcze księżnę Daisy, otwierają się powoli, odsłaniając feerię kolorów – od najdelikatniejszego różu po ognisty purpur. W cieniu stuletnich drzew azalie i rododendrony tworzą paletę barw, jakiej próżno szukać gdzie indziej.
To właśnie tutaj, na polecenie księcia Jana Henryka XI Hochberga, przed ponad półtora wieku zasadzono pierwsze egzemplarze tych egzotycznych krzewów. Początek dawał O. Olberg z Drezna, potem w przyzamkowych szklarniach dojrzewały kolejne sadzonki. Już w 1865 roku inwentarz ogrodu liczył ponad 200 gatunków roślin ozdobnych, w tym 114 różaneczników i azalii. Dalej było już tylko ciekawiej: moda na te rośliny zawitała do Europy w latach sześćdziesiątych XIX wieku i urosła tu do rozmiarów prawdziwego fenomenu.
Przejście przez tzw. Ogród Idy, na cześć pierwszej księżnej von Pless, to podróż w czasie – w zmysłową historię miłości i tęsknoty. Ida, choć odeszła zbyt wcześnie, żyje nadal w kwiatach, a jej pamięć pielęgnuje syn, który na jej cześć nazwał te rabaty. Wśród delikatnych płatków można poczuć oddech romantyzmu dawnej epoki, gdy życie toczyło się wolniej, a każdy kwiat miał swoją opowieść.
Zupełnie inaczej prezentuje się Dolina Różaneczników – prawdziwy spektakl natury, gdzie purpurowe i fuksjowe kielichy przeplatają się z bielą i koralem, malując krajobraz niczym impresjonistyczne płótno. Tutaj Daisy von Pless, znana z zamiłowania do ogrodów, sprowadzała kolejne odmiany z Anglii, poszukując idealnego odcienia purpury. Dziś jej dziedzictwo kwitnie nieopodal Mauzoleum Hochbergów, w topolowych alejkach, gdzie echo minionych wieków wciąż szepcze o dawnej świetności.
Książ – zamek, który wznosi się nad skałami niczym baśniowa forteca – zyskuje wtedy nową twarz. Historyczne mury, pamiętające panowanie Piastów i tragedię II wojny światowej, stają się tłem dla żywej, pulsującej przyrody. W cieniu wież i murów, pośród rozłożystych koron drzew, rododendrony przypominają, że nawet w miejscach naznaczonych historią, życie kwitnie na nowo.
Spacer majowym popołudniem ścieżkami Książa to nie tylko uczta dla oczu. To spotkanie z duchem czasu – z pasją książąt i kunsztem ogrodników, którzy przez stulecia pielęgnowali tu każdy krzew. To także przypomnienie, że piękno jest kruchą, ale potężną siłą: wystarczy kilka kropli deszczu, by zrodzić eksplozję barw, które zachwycą nas na długie tygodnie.
Jeśli szukacie miejsca, gdzie przyroda łączy się z historią, a kwiaty opowiadają wiekowe historie – wybierzcie się do rododendronowego raju w Zamku Książ. Tu, w sercu Dolnego Śląska, maj staje się legendą.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz