Jerzy Mazur, wałbrzyszanin. Swoją przygodę z motorsportem rozpoczął 55 lat temu. Nie wspierały go żadne motoryzacyjne korporacje ani państwo. Do wszystkiego dochodził sam. Kupował kolejne, używane auta, sam je serwisował i przygotowywał do zawodów. Był zdeterminowany, uparty i ... osiągał coraz lepsze wyniki.
Zdobywał licencję kierowcy rajdowego na Wartburgu, który współużytkował podczas rajdów z kolegą. Później kupił używanego Mini Coopera. Remontując go pobił rekord pracy - ponad 30 godzin non stop bez przerwy nas sen i odpoczynek. Następny był Trabant, dzięki któremu z powodzeniem rywalizował podczas rajdów samochodowych w całej Polsce.
W pewnym momencie trasy rajdowe zamienił na tor wyścigowy. Kupi rozbitego Fiata 126p. Sam go przygotował do wyścigów. I choć auto miało różnej długości resory i wiele innych powypadkowych mankamentów w 1980 roku właśnie tym pojazdem - startując z ostatniej 36 pozycji - wygrał wyścig pokonując renomowanych kierowców i załogi fabryczne FSM na torze wyścigowym w Poznaniu.
Zobacz 1 część rozmowy z Jerzym Mazurem, wałbrzyszaninem, kierowcą rajdowym, wyścigowym, konstruktorem, mechanikiem, twórcą zespołu rajdowego, przedsiębiorcą, który całe swoje życie związał z motorsportem i dla którego nie istnieje stwierdzenie: "nie da się" i słowo "niemożliwe".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz