W niedzielę, 24 sierpnia, odbyły się wybory do Rad Wspólnot Samorządowych w Wałbrzychu. W teorii – święto lokalnej demokracji, w praktyce – obraz jej kryzysu. Frekwencja wyniosła od 0,55% do 3,4%, a w kilku przypadkach... wyborów nie było wcale.
Rady wybrane „z automatu”
Na sześciu osiedlach – Biały Kamień, Konradów, Lubiechów, Nowe Miasto, Rusinowa-Kozice, Śródmieście i Podzamcze – zgłosiło się dokładnie tylu kandydatów, ilu wynosi liczba mandatów. Oznacza to, że mieszkańcy nie musieli już niczego wybierać. Zgodnie ze statutem ci kandydaci zostali uznani za wybranych, bez udziału choćby jednego głosu. W tym wypadku demokracja została sprowadzona do formalności.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na Sobięcinie. Tam nie zgłosił się ani jeden kandydat do RWS. Rada Wspólnoty Samorządowej w tej dzielnicy po prostu nie powstała. Nie będzie forum mieszkańców, nie będzie miał kto opiniować inwestycji ani przypominać o potrzebach osiedla czy organizować jakieś lokalne wydarzenia.
Głos pustych urn
Oficjalne dane pokazują skalę problemu:.
Kilka dziesiątek obywateli decyduje o tym, kto reprezentuje dzielnice liczące po kilka czy kilkanaście tysięcy ludzi.
Dlaczego mieszkańcy nie głosują?
Powodów jest wiele:
Mają sens czy nie?
Rady wspólnot samorządowych mogą być potrzebne jako pierwszy szczebel obywatelskiej aktywności, jako forum sąsiedzkie, jako narzędzie nacisku na urząd miasta. Ale by tak było, muszą mieć coś więcej niż rolę dekoracyjną. Większy budżet, prawo do inicjatywy lokalnej, faktyczny wpływ na decyzje dotyczące przestrzeni i inwestycji. Bez tego pozostają atrapą. Istnieją formalnie, ale nie realnie. I choć wszystkim członkom nowo wybranych w niedzielę RWS-ów należą się gratulacje, to generalnie trzeba powiedzieć, że przy tych wyborach Wałbrzych zasługuje na przysłowiową, szkolną "pałę" z demokracji.
Demokracja w stanie śpiączki
Sytuacja, w której na całych osiedlach rady wybiera się „z automatu”, a w Sobięcinie nie powstaje żadna, to sygnał alarmowy. Obywatelskość w Wałbrzychu usycha. Czy to wina mieszkańców, którzy nie głosują? Czy systemu, który nie daje im powodu, by głosować? Prawdopodobnie jednego i drugiego.
Jeżeli RWS-y mają przetrwać, muszą stać się czymś więcej niż tylko listą nazwisk wpisanych do statutu. Inaczej zostaną już tylko smutnym symbolem – że demokracja lokalna w Wałbrzychu istnieje wyłącznie na papierze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Marek Szeles [email protected]