1 września 2025 roku w Wałbrzychu naukę rozpoczęło 13 414 dzieci i młodzieży – od przedszkoli po szkoły ponadpodstawowe. W szkołach podstawowych uczy się 6 214 uczniów, z czego 747 to pierwszoklasiści. Nowy rok oznacza nowe wyzwania, ale także powrót starych problemów – w lokalnej oświacie brakuje rąk do pracy.
Z danych Urzędu Miasta wynika, że na dzień 29 sierpnia w wałbrzyskich placówkach pozostawało ponad 25 etatów i blisko 370 godzin dydaktycznych tygodniowo nieobsadzonych. Najwięcej wakatów dotyczy nauczycieli współorganizujących kształcenie (7 etatów), psychologów (2,5 etatu), pedagogów (2 etaty) czy wychowania przedszkolnego (2,5 etatu). Brakuje też przedmiotowców: matematyków, polonistów, anglistów czy germanistów. Największa dziura kadrowa dotyczy jednak nauczycieli zawodu – aż 120 godzin tygodniowo.
„Gasimy pożary nadgodzinami”
– Początek roku to ogromna radość dla dzieci i nauczycieli, ale braki kadrowe przyćmiewają entuzjazm – przyznaje dyrektorka jednej z podstawówek. – W całym Wałbrzychu problem dotyczy głównie nauczycieli wspomagających, psychologów i przedmiotowców z kilku dziedzin. Korzystamy z nadgodzin i pomocy emerytów czy studentów, ale to gaszenie pożarów, nie systemowe rozwiązanie. - dodaje
Podobne głosy słychać w innych szkołach. – Kiedy nie ma nauczyciela chemii czy biologii, dyrekcja prosi nas o dodatkowe godziny. To odbija się na jakości pracy i zdrowiu kadry. Niektórzy pracują ponad siły – mówi anonimowo nauczycielka z jednego z wałbrzyskich zespołów szkół.
Podwyżki nie zatrzymały odpływu
Choć w ostatnich latach rząd chwalił się dużymi podwyżkami – sięgającymi nawet 30% – sytuacja na rynku pracy nauczycieli nie uległa zasadniczej poprawie. W całym kraju wakaty szacuje się na ponad 20 tysięcy. Dlaczego? Po pierwsze, pensja startowa młodego pedagoga wciąż jest niewiele wyższa od płacy minimalnej.
– Absolwenci po studiach wolą pójść do korporacji albo do sektora prywatnego, gdzie zarobią więcej i mają mniej stresu. W szkołach często zostają tylko pasjonaci – a i oni szybko się wypalają – komentuje nauczyciel z Wałbrzycha.
Po drugie, to nie tylko kwestia pieniędzy. – Podwyżki były potrzebne, ale one nie zmieniają klimatu pracy. Biurokracja, ogrom obowiązków, konflikty z rodzicami – to sprawia, że wielu rezygnuje – mówi dyrektor jednej z wałbrzyskich placówek oświatowych.
Brak młodych, zawód się starzeje
Statystyki są bezlitosne – w Polsce tylko 5% nauczycieli ma mniej niż 30 lat. Studia pedagogiczne nie przyciągają już tłumów, a połowa absolwentów deklaruje, że nie chce związać kariery zawodowej ze szkołą.
– Nauczyciele to grupa, która się starzeje. Coraz częściej opieramy się na osobach w wieku emerytalnym. Brakuje świeżej krwi, nowych pomysłów, energii – podkreśla jedna z dyrektorek wałbrzyskiej szkoły.
Systemowe rozwiązania zamiast doraźnych działań
Eksperci od lat podkreślają, że sama poprawa wynagrodzeń nie rozwiąże problemu. Potrzebne są programy stypendialne, ułatwienia dla studentów pedagogiki, wsparcie w rozwoju zawodowym i – przede wszystkim – odbudowanie prestiżu zawodu.
Na razie jednak szkoły w Wałbrzychu, podobnie jak w całym kraju, zaczynają rok z niedoborem kadr. Nauczyciele dwoją się i troją, żeby uczniowie nie odczuli braków, ale każdy kolejny wrzesień przypomina, że polska edukacja wymaga nie tylko kosmetyki, lecz głębokiej reformy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Marek Szeles [email protected]