Zamknij

Wałbrzych - w dworcowym labiryncie

Marek Szeles Marek Szeles 16:26, 13.09.2025 Aktualizacja: 17:05, 13.09.2025
Skomentuj

Wałbrzych, perła Dolnego Śląska, miasto gór, historii i… pięciu dworców kolejowych. Tak, dobrze czytacie – pięciu. To nie literówka. W czasach, gdy wiele polskich miast modli się o reaktywację choć jednej stacji, a taka Czeladź w ogóle nie ma dworca kolejowego, Wałbrzych może sobie pozwolić na luksus prawdziwego „dworcowego monopolu”. Problem w tym, że o ile mieszkańcy wiedzą doskonale, na której stacji wysiąść, o tyle turysta może mieć z tym problem.

Główny, Miasto, Fabryczny, Szczawienko i Szczawienko

Brzmi jak zestaw nazw do planszówki w stylu „Monopoly: Wałbrzych Edition”.

  • Wałbrzych Główny – tu zatrzymuje się niemal wszystko, od Intercity po regionalne „szynobusy”. Monumentalny dworzec, który potrafi onieśmielić i sprawić, że człowiek zaczyna szukać paszportu.
  • Wałbrzych Centrum – stacja najmłodsza i niby najprostsza do zrozumienia, bo w samym centrum. Ale uwaga: jeśli planujecie wycieczkę do Zamku Książ, to nie tutaj. To taki wałbrzyski „plot twist”.
  • Wałbrzych Fabryczny – nazwa nieprzypadkowa, bo do niedawna bardziej kojarzył się z węglem i dymem niż turystyką. Dziś to punkt tranzytowy dla tych, którzy nie lubią tłumów.
  • Wałbrzych Szczawienko – absolutny hit wśród turystów. To właśnie tutaj trzeba wysiąść, jeśli marzy się Wam Zamek Książ. Ale kto ma to wiedzieć, skoro nazwa nie zawiera nawet słowa „Książ”?
  • Wałbrzych Miasto – kiedyś mógłby uchodzić za dworzec w centrum, ale skoro jest "Wałbrzych Centrum" trudno tak o nim myśleć. na pewno jest w mieście i na pewno sieć linii autobusowych na Starym Zdroju, gdzie stacja się znajduje, pozwala wyruszyć stąd niemal w każdą stronę Wałbrzycha. Czyli jednak trochę "Centrum".

Ignacy z Japonii kontra pięć dworców

Na własnej skórze dworcowych dylematów w Wałbrzychu doświadczył Ignacy z Japonii, który wpadł do Wałbrzycha  i… stworzył rolkę jak komedię omyłek. ta krótka relacja Ignacego podbiła serca internautów. Bo cóż może być bardziej uniwersalnego niż zagubiony turysta, który z uśmiechem pokazuje, że system informacji kolejowej w Polsce bywa bardziej zaskakujący niż sudoku w japońskiej gazecie?

Labirynt zamiast mapy

Mieszkańcy Wałbrzycha patrzą na to z pobłażliwym uśmiechem: „No przecież wiadomo, gdzie wysiąść”. Tylko że dla gościa z zewnątrz pięć dworców w jednym mieście brzmi jak scenariusz do teleturnieju:– Chcesz dostać się do Zamku Książ? Wybierz właściwy dworzec!– Masz trzy szanse. Jeśli się pomylisz, trafisz do Fabrycznego i zostajesz z cegłami.

Czas na przewodnik turystyczny dla obcokrajowców?

Może pora, by miasto zrobiło krok w stronę prostych rozwiązań. Tablice w stylu: „Tu wysiądź na Zamek Książ” „Tu wysiądź do centrum” „Tu wysiądź, jeśli lubisz industrialne klimaty”. Albo jeszcze lepiej – zamiast pięciu dworców, nadać im turystyczne przydomki: „Wałbrzych Zamek”, „Wałbrzych Centrum”, „Wałbrzych Przygoda”. Może wtedy kolejni Ignacowie nie musieliby kręcić rolek, w których pytają z rozbrajającą szczerością: „Why five stations?”

Pięć dworców to duma Wałbrzycha, ale i jego słodki problem. Bo o ile mieszkańcy traktują to jako coś oczywistego, o tyle turystów czeka tutaj mały test inteligencji i cierpliwości. A może właśnie w tym tkwi urok? W końcu przygoda zaczyna się już na peronie – a nie dopiero na szlaku do Zamku Książ.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%