Wałbrzych, perła Dolnego Śląska, miasto gór, historii i… pięciu dworców kolejowych. Tak, dobrze czytacie – pięciu. To nie literówka. W czasach, gdy wiele polskich miast modli się o reaktywację choć jednej stacji, a taka Czeladź w ogóle nie ma dworca kolejowego, Wałbrzych może sobie pozwolić na luksus prawdziwego „dworcowego monopolu”. Problem w tym, że o ile mieszkańcy wiedzą doskonale, na której stacji wysiąść, o tyle turysta może mieć z tym problem.
Główny, Miasto, Fabryczny, Szczawienko i Szczawienko
Brzmi jak zestaw nazw do planszówki w stylu „Monopoly: Wałbrzych Edition”.
Ignacy z Japonii kontra pięć dworców
Na własnej skórze dworcowych dylematów w Wałbrzychu doświadczył Ignacy z Japonii, który wpadł do Wałbrzycha i… stworzył rolkę jak komedię omyłek. ta krótka relacja Ignacego podbiła serca internautów. Bo cóż może być bardziej uniwersalnego niż zagubiony turysta, który z uśmiechem pokazuje, że system informacji kolejowej w Polsce bywa bardziej zaskakujący niż sudoku w japońskiej gazecie?
Labirynt zamiast mapy
Mieszkańcy Wałbrzycha patrzą na to z pobłażliwym uśmiechem: „No przecież wiadomo, gdzie wysiąść”. Tylko że dla gościa z zewnątrz pięć dworców w jednym mieście brzmi jak scenariusz do teleturnieju:– Chcesz dostać się do Zamku Książ? Wybierz właściwy dworzec!– Masz trzy szanse. Jeśli się pomylisz, trafisz do Fabrycznego i zostajesz z cegłami.
Czas na przewodnik turystyczny dla obcokrajowców?
Może pora, by miasto zrobiło krok w stronę prostych rozwiązań. Tablice w stylu: „Tu wysiądź na Zamek Książ” „Tu wysiądź do centrum” „Tu wysiądź, jeśli lubisz industrialne klimaty”. Albo jeszcze lepiej – zamiast pięciu dworców, nadać im turystyczne przydomki: „Wałbrzych Zamek”, „Wałbrzych Centrum”, „Wałbrzych Przygoda”. Może wtedy kolejni Ignacowie nie musieliby kręcić rolek, w których pytają z rozbrajającą szczerością: „Why five stations?”
Pięć dworców to duma Wałbrzycha, ale i jego słodki problem. Bo o ile mieszkańcy traktują to jako coś oczywistego, o tyle turystów czeka tutaj mały test inteligencji i cierpliwości. A może właśnie w tym tkwi urok? W końcu przygoda zaczyna się już na peronie – a nie dopiero na szlaku do Zamku Książ.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Marek Szeles [email protected]