Zamknij

Reklama kiedyś waliła prosto z mostu. Dziś przewiduje, co zjesz na obiad

Marek Szeles Marek Szeles 19:59, 16.11.2025 Aktualizacja: 20:00, 16.11.2025
Skomentuj

Jeśli ktoś ma wątpliwości, że świat zmienił się o 180 stopni, niech otworzy stare numery Tygodnika Wałbrzyskiego. Reklamy z 1995 roku wyglądają dziś jak pocztówki z epoki analogowego chaosu: czarno-białe łamy, toporne czcionki i grafiki, które bardziej przypominają szkolne rysunki niż profesjonalne projekty. A jednak — w tej surowości było coś prawdziwego. Zero udawania, zero filtrów. Zwykła informacja podana wprost: „Mamy mleko kozie. Mamy wędliny. Chodź i kup.”

Dziś? Reklama nie tylko chce, żebyś przyszedł. Ona chce wiedzieć, co jadłeś tydzień temu i o której godzinie najczęściej zamawiasz jedzenie.

Wystarczy spojrzeć na reklamę z 1995 roku przedstawiającą… wędlinkę w cylindrze flirtującą z kozą. Szczyt lokalnej kreatywności. Rysunek wygląda jak zrobiony w pięć minut na pierwszej wersji Corela albo nawet odręcznie długopisem. Ale działał — był zabawny, zapadał w pamięć i przede wszystkim mówił, co jest do kupienia. Resztę załatwiały grube jak palec litery i kontakty zapisane z nabożną czcią: telefon, fax, adres. Wszystko na jednej plamie szarości.

Reklama prasowa lat 90. mogła być krzywa, nieproporcjonalna i graficznie biedna, ale miała jedną przewagę: była uczciwa. Krzyczała treścią, a forma była tylko dodatkiem.

Współczesne reklamy — choćby te publikowane dziś na Wałbrzych 24 — to zupełnie inny świat. Rządzi kolor, ruch i tempo. Grafiki stały się minimalistyczne, eleganckie, często budowane na gotowych szablonach, które błyskawicznie adaptuje sztuczna inteligencja. Wideo jest królem — najlepiej krótkie, dynamiczne, pod TikToka. Reklama nie czeka, aż ją przeczytasz. Ona sama dopada cię w feedzie.

Najważniejsza zmiana? Personalizacja. Kiedyś reklamodawca mógł jedynie liczyć, że trafisz na jego ogłoszenie w gazecie. Dziś algorytm wie, gdzie mieszkasz, czym jeździsz, jakie masz hobby i o której najczęściej przeglądasz telefon. Na tej podstawie proponuje ci restaurację, której jeszcze nie znasz, albo produkt, którego — jak mu się wydaje — właśnie potrzebujesz.

Reklama zaczęła zgadywać twoje myśli. A czasem trafia zaskakująco celnie.

Zmienia się też rola emocji. W latach 90. nikt nie przejmował się „storytellingiem”. Liczyła się cena, asortyment i adres. Dziś reklama opowiada historię, buduje klimat, próbuje wzruszyć albo rozbawić. Restauracja nie informuje już, że ma dobry schabowy — ona pokazuje jego chrupiącą panierkę w slow motion, dorzuca muzykę w tle i komentarz szefa kuchni. Liczą się wrażenia, nie litery.

Paradoks polega na tym, że reklama stała się jednocześnie bardziej zaawansowana i mniej namacalna. Kiedyś łapałeś gazetę, widziałeś ogłoszenie i tyle. Dziś reklama wyświetla się, znika, wraca, śledzi cię między aplikacjami i zmienia treść w zależności od tego, gdzie kliknąłeś minutę temu.

Czy to dobrze? Zależy, kogo zapytać.

Jedno jest pewne: od wędlinki w cylindrze do personalizowanych kampanii opartych na sztucznej inteligencji droga jest ogromna. I choć tamte prymitywne grafiki z 1995 roku dziś bawią, to właśnie one były fundamentem lokalnej reklamy — tej, która mówiła, jak jest. Bez filtrów. Bez animacji. Bez targetowania.

Po prostu: „Chcesz mleko kozie? Mamy. Zapraszamy.”

Dziś reklama powie ci o tym zanim jeszcze pomyślisz o śniadaniu.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%