290 milionów dni — tyle w 2024 roku Polacy spędzili na zwolnieniach lekarskich. To o 2,8 miliona dni więcej niż rok wcześniej. Za każdą z tych liczb stoi realny człowiek — zmęczony, chory, niezdolny do pracy. Czy jesteśmy naprawdę coraz bardziej chorzy, czy raczej żyjemy w warunkach, które sprzyjają chorobom?
Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wyłania się obraz społeczeństwa, które nie tylko walczy z grypą czy kontuzjami, ale coraz częściej zmaga się z chorobami psychicznymi i... powracającym krztuścem. — Zauważyliśmy znaczący wzrost zwolnień z powodu zaburzeń psychicznych i chorób zakaźnych, jak krztusiec — komentuje Iwona Kowalska-Matis, rzeczniczka prasowa ZUS na Dolnym Śląsku.
Psychika na krawędzi
1,6 miliona zwolnień z powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania to sygnał, którego nie da się zignorować. Depresja, stany lękowe, wypalenie zawodowe — te problemy przestały być tematem tabu, a stały się codziennością. Kobiety chorują częściej — stanowią prawie 62 procent przypadków. Codzienna presja, wysokie tempo życia, brak odpoczynku zbierają swoje żniwo.
Powrót krztuśca
Jeszcze bardziej niepokojąco wygląda sytuacja związana z krztuścem. Liczba zwolnień lekarskich z tego powodu wzrosła ponad 30-krotnie w ciągu roku. Choroba, która jeszcze niedawno wydawała się reliktem przeszłości, znów zaczęła zabierać tysiące pracowników z rynku pracy. Z 200 przypadków dwa lata temu do 5,6 tysiąca w 2024 roku — skala wzrostu mówi sama za siebie.
Na co chorujemy najczęściej?
Polacy najczęściej przechodzili na „chorobowe” z powodu chorób układu ruchu, problemów z układem oddechowym, urazów, a także w związku z ciążą i porodem. Na liście nadal utrzymują się także jednostki chorobowe związane z COVID-19, choć w dużo mniejszej skali niż w latach pandemii.
W ciągu roku przeciętny ubezpieczony w ZUS spędzał na zwolnieniu średnio 34 dni. To miesiąc wyjęty z życia — miesiąc walki o zdrowie.
Nie tylko zdrowie, ale i gospodarka
Rosnąca liczba zwolnień to nie tylko problem medyczny, ale też ekonomiczny. W 2024 roku koszty absencji chorobowej sięgnęły ponad 31 miliardów złotych. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych pokrył 59% tej kwoty. Resztę musieli dopłacić pracodawcy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Czy trend się odwróci? Czy zamiast kolejnych miliardów wydanych na „chorobowe” zainwestujemy w profilaktykę, zdrowie psychiczne i edukację zdrowotną? Jeśli nie, dane za kolejny rok mogą być jeszcze bardziej niepokojące.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz