Gdy pół wieku temu młody chłopak z Wałbrzycha, uzbrojony w spawarkę i górnicze rękawice, wkroczył do KWK Thorez, niewielu spodziewało się, że jego życie pokryje się bliznami stanu wojennego i podsłuchów bezpieki. Dziś, miesiąc po jego śmierci, warto zapytać: czym dla nas jest dziedzictwo człowieka, który nieugięcie stawał w obronie najważniejszych wartości? Ryszard Mocek zmarł 26 maja. Msza św. żałobna i ceremonia pogrzebowa odbędą się 31 maja 2025 r. o godz. 11:00 na cmentarzu parafialnym przy ul. Przemysłowej w Wałbrzychu.
Górniczy fach i narodziny oporu
Urodzony 22 stycznia 1954 roku w rodzinnym Wałbrzychu, Mocek wybrał górniczy fach — tak jak jego ojciec i dziadek przed nim. Kopalnia Thorez stała się jego drugim domem. Ale już w sierpniu 1980 roku, gdy tłumy górników strajkowały o godność i prawo do swobodnej organizacji związkowej, on zebrał siły i stanął w pierwszych rzędach protestu. To wtedy zrodziła się jego solidarność z oporem, a także determinacja, by nie tylko kopać węgiel, lecz również drążyć korytarze wolności.
Drukarnie na prowizorycznych stolikach
Niewiele jest w historii Wałbrzycha lat równie napiętych jak grudzień 1981. Wówczas Mocek, wraz z kolegami, zorganizował w podziemiu nie jedną, lecz dwie drukarnie, gdzie na prowizorycznych stolikach i maszynkach powielał ulotki, biuletyny i plakatował ulice. „Informator Górniczy” i „Informator Wałbrzyski” trafiały do tysięcy rąk – ludzie dowiadywali się, co tak naprawdę dzieje się za stalowymi drzwiami komend milicji. Ile odwagi potrzeba, by w świetle latarki przepisywać na maszynie strony, ryzykując aresztowanie? Mocek wiedział to z własnego doświadczenia.
- Działacze Solidarności podziemnej czekali 26 lat, żeby ktoś dojrzał ich działania wolnościowe w tak czarnym okresie, jakim był stan wojenny. Dopiero ten rząd, ten prezydent, ten Instytut Pamięci Narodowej i ten samorząd doceniły naszą działalność. Byliśmy nie tylko zamykani w więzieniach. Byliśmy torturowani, bici, napadani przez tak zwanych "nieznanych sprawców". Torturowano nas w tak wymyślne sposoby, że państwo nawet nie słyszeliście. Podłączano nam wysokie napięcie, duszono w maskach gazowych i workach foliowych, bicie pałkami po rękach i nogach, czego dowodem są moje ręce - wspominał Ryszard Mocek podczas wręczenia Krzyża Wolności i Solidarności w 2018 roku.
Bój o godność w policyjnych celach
Grudzień 1983 r. – moment kulminacyjny. Aresztowany przez Wydział V Wałbrzyskiego Urzędu Bezpieczeństwa, spędził w areszcie miesiące, doświadczając bicia i przesłuchań. Jeszcze raz, w kwietniu 1984, wrócił za kraty. Co motywowało go do powrotu na barykady życia codziennego, mimo perspektywy kolejnych tortur? Przekonanie, że wolność nie jest dana raz na zawsze, lecz zdobywana każdego dnia.
Od podziemia do oficjalnych struktur „Solidarności”
Od marca do czerwca 1989 Ryszard Mocek był członkiem Komitetu Organizacyjnego NSZZ "Solidarność" przy Mieczysławie Tarnowskim, by już w kwietniu stanąć na czele oporu w kopalni Thorez. W kolejnych latach pełnił kluczowe funkcje w Komisjach Zakładowych, delegowany na ogólnopolskie zjazdy i nadzorujący związkowe struktury Dolnego Śląska. Jego górniczy zmysł organizacyjny i twarda ręka w negocjacjach stały się ważnym ogniwem w odrodzonej „Solidarności”.
Dziedzictwo odwagi i odpowiedzialności
Złoty Krzyż Zasługi (1998) i Krzyż Wolności i Solidarności (2018) – te odznaczenia to nie tylko metalowe krążki na piersi, lecz symbol publicznego uznania dla człowieka, który nie wahał się oddać wszystkiego za przekonania. Dziś, gdy pochylamy się nad historią Ryszarda Mocka, warto zapytać: jakie wartości my sami jesteśmy gotowi bronić? Jaką cenę zapłacimy za prawdę?
Pożegnanie, które zapada w pamięć
31 maja 2025 roku Wałbrzych pożegnał jednego ze swoich bohaterów. Msza św. i ceremonia pogrzebowa przy ul. Przemysłowej to była nie tylko chwila żałoby, lecz także moment refleksji – nad tym, jak łatwo zapomnieć o tych, którzy w milczeniu walczyli o naszą wolność. Ryszard Mocek odszedł, lecz jego praca – kopalniana i konspiracyjna – pozostaje testamentem odwagi. To on przypomina nam, że wolność to nie przywilej, lecz odpowiedzialność przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz