Dziś o 10:00 Rada Miasta Wałbrzycha ponownie pochyli się nad projektem uchwały, która – według inicjatorów – ma być odpowiedzią na „rosnące zagrożenie ze strony nielegalnych cudzoziemców”. W tle: niepotwierdzone informacje o planowanych ośrodkach pobytowych i coraz głośniejsza retoryka części radnych PiS. Przeciwko temu głos zabrał przewodniczący Rady Miasta Krzysztof Kalinowski, zarzucając inicjatorom granie na emocjach i rozpowszechnianie nieprawdziwych treści.
To, co na pierwszy rzut oka wygląda jak lokalna debata o bezpieczeństwie, w rzeczywistości wpisuje się w znacznie szerszy kontekst polityczny. Strach przed migrantami od lat jest jednym z najczęściej wykorzystywanych narzędzi w kampaniach wyborczych – i to nie tylko w Polsce. Narracje o „zalewie imigrantów” czy „utratę kontroli nad granicami” pojawiają się zazwyczaj tam, gdzie bardziej chodzi o wywołanie niepokoju niż o realne zagrożenie.
Plotka kontra rzeczywistość
W ostatnich tygodniach w Wałbrzychu pojawiły się głosy, jakoby w mieście miały powstać ośrodki dla migrantów z krajów afrykańskich lub muzułmańskich. Problem w tym, że nikt takich inwestycji oficjalnie nie ogłosił. Przewodniczący Kalinowski nazywa te doniesienia wprost „dezinformacją”, przypominając, że jedyni cudzoziemcy, których obecność w mieście ma realne znaczenie, to uchodźcy z Ukrainy – głównie kobiety i dzieci, którzy przybyli do Polski po rosyjskiej inwazji.
– „Wałbrzych jest miastem bezpiecznym i zrobimy wszystko, aby Wałbrzyszanie w dalszym ciągu czuli się bezpiecznie” – zaznacza Kalinowski.
Nie kwestionuje przy tym potrzeby rozmowy o integracji, pomocy socjalnej czy wyzwaniach, jakie stawia migracja. Apeluje jednak, by nie wykorzystywać tych tematów do wzbudzania lęku i nieufności – szczególnie tam, gdzie nie ma ku temu podstaw.
Strach się dobrze klika
To, że temat migracji elektryzuje emocje, nie jest niczym nowym. W mediach społecznościowych wystarczy jedno hasło – „obóz dla imigrantów” – by pod postem rozpętała się burza. I nie trzeba wiele, by przekonać opinię publiczną, że gdzieś „na górze” zapadły tajne decyzje. Zwłaszcza że społeczne zmęczenie kryzysami – zdrowotnym, gospodarczym, wojennym – sprawia, że ludzie szybciej wierzą w zagrożenia niż w zapewnienia urzędników.
I właśnie to zjawisko, a nie rzeczywista polityka migracyjna, może być kluczem do zrozumienia, o co toczy się gra na dzisiejszej sesji. Nie chodzi o konkretny projekt urbanistyczny ani o analizę napływu cudzoziemców. Chodzi o emocje, które można przekuć na polityczny kapitał.
Miasto ludzi otwartych
Wałbrzych nie jest enklawą oderwaną od globalnych procesów, ale nie jest też „miastem frontowym” migracyjnego kryzysu. To miejsce, które od lat boryka się z wyzwaniami społecznymi, ale też buduje swoją tożsamość na pracy, wspólnocie i coraz lepszych relacjach między ludźmi – niezależnie od tego, skąd pochodzą.
Warto dziś, słuchając argumentów z sali obrad, zadać sobie pytanie: czy decyzje podejmowane przez lokalnych polityków wynikają z potrzeby rozwiązania konkretnego problemu, czy może są odpowiedzią na strach, który – choć głośny – niekoniecznie ma coś wspólnego z rzeczywistością?
Bo jeśli rozmawiamy o bezpieczeństwie, to najpierw trzeba zadać pytanie: czy ono jest rzeczywiście zagrożone, czy tylko ktoś próbuje nas o tym przekonać?
Sesję Rady Miasta Wałbrzycha można oglądać TUTAJ
1 0
Ludzie tacy jak Marek Szeles są cyniczni. Udają, że nie rozumieją, że Muzułmanie nie chcą się integrować i stanowią dla nas wszystkich poważne zagrożenie.
1 0
PO i jego akolici utracili całkowicie wiarygodność POwinni odejść i jak najszybciej
1 0
To niech pan Przewodniczący Rady Miasta odpowie na jedno moje pytanie co dzieje się na dawnym szpitalu dziecięcym na gaju w jakim celu jest remontowany
0 0
życzę, żeby matki, żony i córki wszystkich wałbrzyskich popier.... zostały tak potraktowane jak ta ŚP Pani z Torunia, a im samym, ich ojcom i synom życzę z kolei takiego potraktowania jakie otrzymał Polak od tego kolumbijskiego zbrodniarza