Zamknij

Jagody, dzieciństwo i… bąblowiec. Dlaczego dziś nie wszystko z krzaka smakuje tak sam

11:48, 10.07.2025 Aktualizacja: 11:49, 10.07.2025
Skomentuj

Wakacje u babci. Las, śpiew ptaków, żywica na rękach i fioletowe języki od jagód zjadanych prosto z krzaka. To wspomnienie dzieciństwa, które wielu z nas nosi w sobie jak coś czystego, niewinnego, pachnącego wakacyjną wolnością. I nic dziwnego, że dziś chcemy, by nasze dzieci przeżywały to samo. Ale świat się zmienił – i las już nie jest tą samą przestrzenią, co kilkanaście lat temu.

Nie chodzi o nostalgię, lecz o świadomość. Dziś wiemy więcej. Wiemy, że ta niepozorna, słodka jagoda z leśnego krzaka może nieść w sobie coś więcej niż smak – może nieść zagrożenie. I nie chodzi tu o „brudne ręce” czy niewinne robaczki, ale o pasożyty, których skutki dla naszego organizmu bywają dramatyczne.

Od jagody do szpitala

Jednym z najbardziej podstępnych jest bąblowiec – pasożyt, którego jaja mogą znajdować się na owocach zostawionych na ścieżce po wizycie lisa, jenota czy zdziczałego psa. Jeśli taka jagoda zostanie zjedzona bez umycia, człowiek – zupełnie nieświadomie – połyka także mikroskopijne jaja tasiemca. A te mają czas. Latami rozwijają się po cichu, najczęściej w wątrobie, tworząc torbiele. Lekarze mówią o „cichym nowotworze pasożytniczym”. To nie przesada. Leczenie jest trudne, czasem konieczny bywa przeszczep.

Czy to oznacza, że mamy się bać lasu? Unikać zbierania owoców, które przecież są symbolem lata?

Nie. Ale powinniśmy wiedzieć, że romantyzm natury nie chroni nas przed jej prawami. Tak jak nie zbieramy grzybów bez znajomości gatunków, tak samo powinniśmy wiedzieć, że dziś „z krzaka” to dopiero po umyciu.

Między tradycją a wiedzą

Dziś wiemy więcej. To nie znaczy, że mamy się bać – ale że mamy się mądrzej zachowywać – mówi Wacław Matysek z Polskiego Związku Łowieckiego. To ważne zdanie. Pokazuje, że czasem najpiękniejsze tradycje trzeba aktualizować, by nie stały się... pułapką.

To trochę tak, jak z opalaniem bez kremu czy przechowywaniem jedzenia „na oko”. Kiedyś to działało. Dziś – przy innej wiedzy, innych warunkach – już niekoniecznie. I nie chodzi o to, by przestać chodzić do lasu. Chodzi o to, by mieć świadomość, że obok jagody mógł przejść lis. I że ta jagoda, choć wygląda niewinnie, może być nosicielem czegoś, czego nie widać gołym okiem.

Uczmy dzieci: najpierw umyj, potem zjedz

Może więc warto dodać do tych wspomnień z dzieciństwa nową klamrę? Powiedzieć dziecku: „Zbierajmy razem, ale zanim zjesz – najpierw umyj”. To nie odbierze magii, a może uchronić przed problemami, które nie mają nic wspólnego z wakacyjną sielanką.

Las nadal jest piękny. Owoce nadal są pyszne. Ale dzisiejsza beztroska powinna być oparta na czymś więcej niż wspomnienia – na wiedzy, która daje wolność, a nie strach. Bo wolność to też umiejętność wyboru: tym razem – wyboru między smakiem a świadomością.

(.ms)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%