Kolejka – najstarsza atrakcja Wałbrzycha

Wałbrzych za chwilę będzie miał 600 lat. Piękny wiek, w którym nawet Matuzalem chodziłby pewnie o lasce, a miasto – zamiast kija – trzyma się kurczowo historii niczym babcia kuchennego kredensu z czasów młodości. Bo tu nie tylko dokument z 1426 roku jest dowodem na długowieczność. Dowody znajdziecie też w Urzędzie Miasta. I to dosłownie – w Biurze Dowodów Osobistych.

Podczas gdy świat pędzi na e-wizyty, e-recepty i e-płatności, Wałbrzych mówi stanowcze „e, tam!”. W barze szybkiej obsługi dostajesz pager, w ZUS-ie umawiasz się online, a w Urzędzie Miasta… poznajesz życie. Tutaj obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Bez kolejkomatu, bez aplikacji, bez tego całego nowoczesnego cyrku. Sam człowiek i żywa kolejka – muzeum socjologii w praktyce.

I właśnie ta kolejka jest najpiękniejsza. Bo gdzie, jak nie tutaj łatwo podsłuchać, co „lud mówi” o politykach, sąsiadach czy przybyszach zza wschodniej granicy? Gdzie, jeśli nie w kolejce można zobaczyć ekspresję uczuć – od życzliwości („proszę pani, pani była przede mną”) po dramatyzm („panie, ja tu stoję od 6 rano!”). Czasem, owszem, potrzebny jest moderator w mundurze Straży Miejskiej, żeby debata nie zamieniła się w sparing bokserski, ale przecież i to ma swój folklor.

Turysta przyjeżdżający do Wałbrzycha ma dziś do wyboru bilet „Wałbrzych Explore”. Za jednym zamachem zobaczy Porcelanę, Zamek Książ, wieżę widokową, starówkę i inne cuda. Ale czy ktoś pomyślał, by dorzucić jeszcze tę legendarną kolejkę w Biurze Dowodów? Wrażenia gwarantowane! Bo czy nie pięknie byłoby, gdyby obok panoramy z wieży widokowej i selfie przy porcelanowej filiżance można było zrobić też pamiątkowe zdjęcie: „Ja i 48 osób przede mną, Wałbrzych 2025”?

600 lat historii zobowiązuje. A kolejka w urzędzie? To przecież nasz żywy skansen PRL-u, gdzie człowiek nie tylko załatwi sprawy urzędowe, ale i – co tu kryć – zrobi sobie małą socjologiczną wycieczkę w przeszłość. I to bez dodatkowego biletu.