Na cmentarzach jeszcze palą się znicze, którymi upamiętniliśmy zmarłych 1 listopada, a temat pochówków wraca. Od 1 stycznia 2026 roku państwo podnosi zasiłek pogrzebowy z 4 do 7 tysięcy złotych. Rząd tłumaczy decyzję „dbałością o godność zmarłych i wsparcie rodzin w trudnym czasie”. Internet odpowiada sarkazmem: „czyli po prostu pogrzeb znów zdrożeje”.
ZUS w 2024 roku wypłacił 360 tysięcy zasiłków pogrzebowych na łączną kwotę ponad 1,4 miliarda złotych. Od przyszłego roku ten budżet jeszcze urośnie. Tylko w Wałbrzychu w 2025 roku do dziś zmarło 1314 osób — a nie liczymy tu przyjezdnych zmarłych w naszym mieście.
Polityka godnego pochówku czy ekonomia śmierci?
Zasiłek pogrzebowy ma gwarantować, że nikomu nie zabraknie na organizację ostatniej drogi. Ale ekonomiści i przedsiębiorcy pogrzebowi ostrzegają, że wyższe świadczenie natychmiast „wchłonie” rynek. Wystarczy wspomnieć rok 2011, gdy zasiłek obniżono z 6395 zł do 4000 zł — i branża pogrzebowa szybko „dostosowała” ceny do nowego progu.
– Teraz będzie odwrotnie: ceny wzrosną do poziomu nowego zasiłku. To klasyczna reakcja rynku – mówi jeden z właścicieli wałbrzyskiego zakładu pogrzebowego. – Zyskają wszyscy, tylko nie rodziny zmarłych.
Podwyżka o 3000 zł to jednak realna ulga dla tych, których śmierć bliskiego zastała bez oszczędności. Świadczenie otrzyma każdy, kto udokumentuje koszty pochówku – niezależnie od pokrewieństwa. Ale czy państwo powinno nadal finansować pogrzeby z publicznych pieniędzy?
Społeczny dylemat
W sieci trwa gorąca dyskusja. Jedni uważają, że to wyraz cywilizowanego państwa — pomoc w ostatniej chwili życia. Inni widzą w tym absurd: „Dlaczego za mój pogrzeb mają płacić inni podatnicy?” – pytają internauci. Padają też propozycje, by każdy obywatel był objęty obowiązkowym ubezpieczeniem pogrzebowym, które pokryje koszty pochówku bez angażowania państwa.
ZUS zapewnia, że nowe przepisy są logiczną odpowiedzią na inflację i rosnące koszty usług cmentarnych. Od marca 2026 r. wysokość zasiłku będzie waloryzowana, jeśli inflacja przekroczy 5 procent. To jednak nie gwarantuje, że realna wartość świadczenia nie zostanie „zjedzona” przez podwyżki w branży funeralnej.
Pogrzeb po polsku
W praktyce oznacza to, że od nowego roku pogrzeb w Polsce stanie się towarem jeszcze droższym. A „godny pochówek”, o którym mówią politycy, pozostanie pojęciem elastycznym — uzależnionym od tabelki w cenniku i dobrej woli tych, którzy na śmierci zarabiają.
7 tysięcy złotych to sporo, ale dla wielu rodzin to wciąż za mało, by pożegnać bliskiego bez kredytu. Państwo daje więcej, rynek bierze swoje. I tak od dekad trwa w Polsce niepisana zasada: zmarli kosztują, żywi płacą.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz