Zamknij

Wałbrzych śpiewał szanty! Grupa Wysokiego Ryzyka rozgrzała klub A’Propos

Marek Szeles Marek Szeles 09:59, 04.10.2025 Aktualizacja: 11:59, 04.10.2025
Skomentuj

W piątkowy wieczór Wałbrzych zamienił się w nadmorską tawernę. Zamiast szumu fal – dźwięki gitar i bębnów, zamiast wiatru w żaglach – wiatr emocji. W klubie A’Propos odbył się koncert zespołu Grupa Wysokiego Ryzyka, który udowodnił, że szanty wciąż potrafią porwać tłumy i że duch żeglarskiej przygody żyje daleko od morza.

Morska energia pod Chełmcem

Publiczność wypełniła klub po brzegi, a od pierwszych dźwięków było wiadomo, że to nie będzie zwykły koncert. „Grupa Wysokiego Ryzyka” zagrała z pasją i autentycznością, której nie da się podrobić. Ich muzyka nie potrzebuje efektów specjalnych – wystarczy kilka akordów, by przenieść słuchaczy na pokład starego żaglowca, gdzie w powietrzu unosi się zapach soli i przygody.

Nie chodzi o perfekcję, tylko o wspólne przeżywanie. O to, żebyśmy razem śpiewali i czuli, że jesteśmy częścią tej samej historii – stwierdził jeden z widzów, a publiczność potwierdzała to chóralnym śpiewem.

Od Okudżawy po Klenczona

Repertuar był zróżnicowany, ale spójny duchem. Obok klasycznych szant zabrzmiały ballady Bułata Okudżawy, a także legendarne „Dziesięć w skali Beauforta” z repertuaru Krzysztofa Klenczona – utwór, który stał się hitowym momentem wieczoru. Sala eksplodowała śpiewem, a w powietrzu czuć było coś, czego nie da się zmierzyć żadną skalą.

Między piosenkami muzycy żartowali, opowiadali o rejsach i spotkaniach z ludźmi, którzy – podobnie jak oni – mają morze w sercu. To właśnie ten autentyzm sprawia, że Grupa Wysokiego Ryzyka przyciąga nie tylko miłośników żeglarstwa, ale wszystkich, którzy cenią muzykę z duszą.

Tawerna, której nie trzeba szukać nad morzem

Koncert w A’Propos po raz kolejny pokazał, że Wałbrzych ma publiczność głodną wydarzeń z prawdziwym klimatem. Klub stał się miejscem spotkania pokoleń – młodzi, starsi, ci, którzy pamiętają rejsy po Mazurach, i ci, którzy o morzu tylko marzą. W dobie muzyki cyfrowej i koncertów transmitowanych przez ekrany, to spotkanie „na żywo” miało w sobie coś niezwykle szczerego. Był śmiech, była zaduma, była wspólnota – i to właśnie ona, nie perfekcja techniczna, jest istotą muzyki szantowej.

Pożegnanie z refrenem

Wieczór zakończył się owacją i bisami. Publiczność długo nie chciała wypuścić muzyków ze sceny. I choć za oknami klubu nie słychać było fal a pod nimi nie cumowały łajby tylko samochody, to przez kilka godzin Wałbrzych naprawdę pachniał morzem. Grupa Wysokiego Ryzyka przypomniała, że szanty to nie tylko piosenki o żeglowaniu – to sposób myślenia o świecie: z odwagą, z dystansem, z uśmiechem.

Koncert w A’Propos był dowodem na to, że dobra muzyka nie potrzebuje oceanu. Czasem wystarczy scena, kilku muzyków i publiczność, która wie, że życie – jak rejs – najlepiej smakuje z odrobiną humoru, dystansu i szklaneczką rumu w dłoni.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%