W środę 6 sierpnia można było w Wałbrzychu dostać lekkiego szału. Korek tu, objazd tam, a jeszcze gdzieś autobus nie dojechał, bo... Tour de Pologne. I właśnie w tym zdaniu zawiera się cały absurd i jednocześnie wielkość tego wydarzenia.
Bo tak – przez kilka godzin było trudno. Ale warto było, ponieważ Wałbrzych nie tylko zobaczył wielki sport na żywo, ale sam pokazał się światu – z drona, helikoptera, z kamer i z zupełnie innej perspektywy. Rysą na tym obrazie była kraksa i neutralizacja wyścigu, ale takich sytuacji w tym sporcie nie sposób uniknąć.