W Wałbrzychu pod tym względem jest wciąż w miarę spokojnie – na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym czy wobec ratowników medycznych zdarzają się jedynie ataki słowne. Jednak w skali całego kraju przypadki agresji wobec medyków rosną i coraz częściej kończą się dramatycznie. To problem, wobec którego nikt nie powinien pozostawać obojętny, bo mowa o ludziach, którzy każdego dnia ratują życie i zdrowie innych.
Od krzyków do przemocy fizycznej
Kilka dni temu w Oławie 46-letni mężczyzna wtargnął do gabinetu Nocnej i Świątecznej Pomocy Medycznej, ponieważ uznał, że lekarz za długo udzielał pomocy innym pacjentom. Najpierw wyzywał i dusił medyka, a chwilę później uderzył go pięścią w głowę. Policja zatrzymała sprawcę, który przyznał się do winy. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia.
To zdarzenie nie jest odosobnione. Lekarze i ratownicy w całym kraju coraz częściej stają się celem agresji – począwszy od obelg, przez groźby, aż po fizyczne ataki. W pamięci wciąż pozostaje wstrząsający przykład z Krakowa, gdzie pacjent śmiertelnie ugodził lekarza nożem.
Agresja wobec tych, którzy pomagają
Niepokój budzi fakt, że ofiarami są osoby, które w swojej pracy walczą o ludzkie życie. Czekamy na ich pomoc, liczymy na profesjonalizm i empatię, a zamiast wdzięczności – niektórzy pacjenci reagują przemocą. Trudno o większy paradoks.
Przedstawiciele środowiska medycznego mówią wprost: agresja wobec lekarzy czy ratowników to nie tylko atak na jednostkę, ale zagrożenie dla całego systemu opieki zdrowotnej. – Jeśli medycy będą się bali o własne bezpieczeństwo, kto stanie przy łóżku chorego? – pytają retorycznie.
Ochrona prawna to konieczność
Przypomnijmy: personel medyczny podczas wykonywania obowiązków korzysta z takiej samej ochrony prawnej, jak funkcjonariusze publiczni. Każde naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie czy czynna napaść jest przestępstwem i musi kończyć się odpowiedzialnością karną. Policja i prokuratura zapewniają, że nie ma i nie będzie przyzwolenia na podobne zachowania.
Społeczny obowiązek
Choć Wałbrzych na razie omija fala fizycznych ataków na medyków, nie możemy udawać, że problem nas nie dotyczy. To nie tylko kwestia prawa, ale i społecznej postawy. Agresja wobec lekarza czy ratownika to sygnał alarmowy, że granice zostały przekroczone. I jeśli dziś pozostaniemy obojętni, jutro ofiarą może być ktoś, od kogo będzie zależało nasze własne życie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz