Czwartkowe przedpołudnie w Legnicy. Patrol drogówki, zwykła kontrola, a potem scenariusz jak z filmu sensacyjnego. 39-latek na widok radiowozu wciska gaz do oporu, łamie przepisy, ucieka ulicami miasta. W końcu porzuca samochód i chowa się w zaroślach, jakby finał miał wyglądać inaczej niż zwykle. Policjanci wyciągają go z kryjówki, a w aucie znajdują narkotyki, skradzione przedmioty i komplet tablic rejestracyjnych. Na dokładkę – sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
To nie jest jednak historia jednostkowa. To fragment większego obrazu, w którym Dolny Śląsk jawi się jako teren wymagający coraz bardziej zdecydowanej walki z przestępczością narkotykową i patologią drogową.
Dolny Śląsk: narkotyki w tonach
Statystyki nie pozostawiają złudzeń. W 2024 roku dolnośląska policja przejęła około 1,5 tony narkotyków – od marihuany po amfetaminę i kokainę. Wartość zabezpieczonych substancji liczona była w milionach złotych. Wrocławscy funkcjonariusze rozbijali magazyny z narkotykami wartymi 4,5 mln zł, w Wałbrzychu odkryto ponad 3,5 kg amfetaminy, a na granicach regionu KAS udaremniała przemyt środków odurzających o wartości ponad 8 mln zł.
Skala problemu pokazuje, że narkotyki nie są marginesem – to biznes, który przenika w codzienność: w mieszkania, garaże, samochody, a w konsekwencji także na drogi.
Pościgi, które stają się symbolem
Ucieczka legniczanina to tylko jeden z rozdziałów księgi, którą dolnośląska policja pisze niemal codziennie. Kilka przykładów:
Historie groteskowe, ale i dramatyczne, bo zawsze ktoś mógł w nich ucierpieć – przypadkowy pieszy, rowerzysta, rodzina jadąca do pracy czy szkoły.
Legnica jako metafora
Sprawa 39-latka z Legnicy to opowieść o spirali: zakaz, narkotyki, kradzieże, ucieczka. To historia, która zaczyna się od jednego błędu, a kończy aktem oskarżenia i możliwym więzieniem. Ale przede wszystkim to obraz systemowego problemu – tego, że narkotyki i lekceważenie prawa są ze sobą nierozerwalnie splecione.
Dolny Śląsk nie różni się tu od reszty kraju – ale to właśnie tutaj widać skalę: tony przejętych narkotyków, dziesiątki desperackich ucieczek, setki spraw, w których zakazy są tylko papierem.
Sprawa 39-latka być może zakończy się wyrokiem pięciu lat więzienia. Ale to nie rozwiąże problemu, że za rogiem czeka już ktoś kolejny, kto spróbuje szczęścia, wciskając gaz do dechy na widok radiowozu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz