Ponad miesiąc temu na Podzamczu otwarto nowy skatepark, który razem z terenem go otaczającym kosztował około 5 mln zł. Za te pieniądze mógł powstać jeden z lepszych obiektów w Polsce. Czy tak się stało? Spytaliśmy specjalistów.
Skatepark cieszy się dużym powodzeniem wśród młodzieży, ale doświadczeni użytkownicy tego typu obiektów mają dużo zastrzeżeń, co do jakości wykonania. Pojawiły się też pierwsze problemy w jego użytkowaniu. Masa wypełniająca przestrzeń między płytami roztopiła się.
Skatepark powstał w ramach Budżetu Obywatelskiego. Pomysłodawcami byli radni miejscy, Rafał Glapiński i Michael Liguz.
Przed otwarciem obiektu, zapytaliśmy Kamilę Świerczyńską, rzecznik Urzędu Miasta czy podczas projektowania skateparku odbyły się konsultacje z młodzieżą i amatorami sportów ekstremalnych. Okazało się, że takie konsultacje nie zostały przeprowadzone. Takie rozmowy z młodymi użytkownikami przyszłego skateparku przeprowadza obecnie na przykład Mieroszów.
W Wałbrzychu są doświadczeni amatorzy sportów ekstremalnych, chociażby ci, którzy brali udział w budowie skateparku przy ul. Topolowej. Analitycy wskazują, że projektowanie bez udziału przyszłych użytkowników prowadzi często do powstawania niepraktycznych i niebezpiecznych obiektów.
Jak oceniają skaterzy, wiele elementów skateparku jest skonstruowanych w archaicznych standardach. „To skatepark typu PRL, wykonany z prefabrykatów, który nie spełnia oczekiwań współczesnych użytkowników”, mówią.
Jednym z technicznych problemów skateparku jest roztapiająca się masa, która utrudnia jeżdżenie.
"Zamawiający zastrzegł konieczność dodatkowego przeglądu stanu wypełnienia dylatacji w okresie maj/czerwiec 2025 z uwagi na ich realizację w okresie zimowym przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Dylatacje na okres zimowy zostały dodatkowo zabezpieczone woskiem technicznym w celu zapewnienia szczelności. Wosk techniczny w okresie nagrzewania się płyty może ulegać uplastycznieniu." - informuje Urząd Miasta.
O opinię na temat wałbrzyskiego skateparku i procesu powstawania tego typu inwestycji spytaliśmy ich czołowego wykonawcę w Polsce, firmę Techramps. Firma przygotowała m.in poradnik dla Ministerstwa Sportu o tym, jak przygotowywać skateparki.
Profesjonalny skatepark powinien być tworzony według kilku kluczowych zasad:
- Konsultacje społeczne z użytkownikami – to oni najlepiej wiedzą, czego potrzebują.
- Współpraca z doświadczonymi projektantami – osoby z praktycznym doświadczeniem w jeździe oraz projektowaniu skateparków są w stanie dobrać odpowiednie rozwiązania.
- Użycie nowoczesnych technologii i materiałów – obecnie standardem są monolityczne konstrukcje betonowe, które są trwałe, bezpieczne i dostosowane do różnorodnych stylów jazdy.
- Bezpieczeństwo i ergonomia – dobrze zaprojektowany układ przeszkód minimalizuje ryzyko kolizji i upadków.
Wielu wykonawców popełnia te same błędy: projektowanie bez udziału użytkowników, kopiowanie przestarzałych rozwiązań, stosowanie tanich i nietrwałych materiałów, a także brak znajomości aktualnych standardów branżowych. - informuje Techramps
Według opini użytkowników wiele przeszkód jest źle zaprojektowanych – niektóre z nich są zbyt wielkie, inne za małe, a kąty podjazdów są niewłaściwe. Niektórzy użytkownicy określają skatepark jako „dramat” dla bardziej zaawansowanych sportowców, lecz przyznają, że dla dzieci stanowi przyzwoitą przestrzeń zabawową.
- Spine blokuje najazd na box. Z drugiej strony lądowanie w schody, które są tak strome, że można się wywrócić. Rurka na piramidce jest za niska do wybicia i jest śmiercionośna. Kąty wszędzie są złe. Wall jest elementem totalnie niejezdnym. Ogólnie nie robi się tak skateparków od 20 lat. - mówi jeden z doświadczonych rolkarzy.
Według ekspertów z firmy Techramps kluczowym elementem udanego projektu jest zaangażowanie przyszłych użytkowników oraz współpraca z profesjonalnymi projektantami. „Wielokrotnie spotykamy się z sytuacjami, gdzie inwestycje są marnowane, a obiekty stają się niebezpieczne", podkreślają.
Dodatkowo, niektóre firmy często stosują prefabrykowane elementy, co może prowadzić do projektów o niskiej jakości. Jak dowiadujemy się, jeśli architekt nie jest użytkownikiem skateparku, często nie posiada wystarczającej wiedzy, aby zaprojektować odpowiednie przeszkody, co staje się źródłem wielu problemów.
Spytaliśmy również o opinię firmę sk8yard
Wspólnym mianownikiem wielu podobnych przypadków jest niezadowolenie użytkowników z projektów skateparków opartych na prefabrykowanych przeszkodach betonowych. Od wielu lat tego typu firmy oferują niemal niezmienny zestaw urządzeń, traktując budowę skateparków głównie jako przedsięwzięcie biznesowe, a nie jakościowe.
Mechanizm wygląda mniej więcej tak:
- Firma stworzyła formy do prefabrykacji betonu, budując bazę powtarzalnych przeszkód.
- Jeśli uda się przekonać architekta do użycia tych elementów w projekcie, w większości przypadków wykonanie skateparku automatycznie trafia do producenta.
Dlaczego?
* Przygotowanie nowych form tylko na jedno zlecenie jest nieopłacalne – koszt zwraca się dopiero po kilku realizacjach.
* Wykonanie przeszkód bezpośrednio na miejscu (szalowanie, betonowanie) jest droższe niż prefabrykacja w fabryce.
Dlaczego więc architekt mógł zaprojektować takie, a nie inne przeszkody?:
- Nawet najlepsi architekci, jeśli nie są użytkownikami skateparków, nie mają wystarczającej wiedzy, co czyni ich podatnymi na sugestie producentów.
- Projekty bazujące na gotowych urządzeniach są szybkie i tanie w przygotowaniu. Architekci mogą sami „rozmieszczać” przeszkody, korzystając z katalogów dostępnych online – podobnie jak przy placach zabaw – kierując się jedynie strefami bezpieczeństwa, bez świadomości, że cały układ i geometria przeszkód muszą być przemyślane.
- Brakuje konsultacji z doświadczonymi użytkownikami (a nie dziećmi, które dopiero zaczynają jeździć), którzy szybko wskazaliby błędy i niedopasowania.
- Profesjonalne projekty wymagają dużego nakładu pracy i są wykonywane przez osoby aktywnie korzystające ze skateparków, najczęściej o średnim lub wyższym poziomie zaawansowania. Tacy specjaliści są rzadkością, a koszt takiego projektu zaczyna się od kilkunastu tysięcy złotych. Projekty tego typu są indywidualnie dopasowane do budżetu, lokalizacji i użytkowników – to złożony proces wymagający konsultacji, kończący się precyzyjnym projektem wykonawczym opracowanym przez doświadczonego projektanta.
- Jeśli takie wymagania nie zostały jasno określone przez zamawiającego, architekt zwykle z nich rezygnuje – nie opłaca mu się poświęcać znacznej części wynagrodzenia na specjalistyczne podejście, które nie zostało ujęte w dokumentacji przetargowej.
Ostatecznie problem często leży po stronie zamawiającego, który nie przygotował się odpowiednio do tematu. Na etapie przygotowania zapytania ofertowego nie był w stanie jasno zdefiniować wymagań, a skatepark potraktował jak kolejny plac zabaw czy „Orlik”.
Najprawdopodobniej nie skonsultował projektu z żadną profesjonalną firmą ani z doświadczonymi użytkownikami. Na etapie koncepcji nie potrafił też ocenić, czy dany projekt spełni oczekiwania społeczności – a właśnie wtedy można było to już zweryfikować. Jedynymi zadowolonymi byli wówczas producent, którego produkt trafił do projektu, i architekt, który ograniczył nakłady na przygotowanie dokumentacji.
Na projekt skateparku i parku został ogłoszony przetarg. Zgłosiły się do niego dwie firmy. INSTAL TECH Marcin Marzec i HORWART – ARCHITEKCI. Wygrała ta druga z ofertą 45 510,00 zł. Firma w swoim "portfolio" ma m.in fontannę na Podzamczu, obiekty biurowe w Sławie, przychodnię, galerię handlową, budynki wielorodzinne i szkołę. Jest to jej pierwszy skatepark.
- Miasto w warunkach do przetargu wskazało konieczność posiadania doświadczenia w projektowaniu tego typu obiektów. Natomiast zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych i z warunkami, ze specyfikacją do tego przetargu, można się było posiłkować doświadczeniem firm obcych, które potwierdzały, że w czasie projektowania będą wspierać projektanta swoim wieloletnim doświadczeniem i takie zaświadczenie dołączyliśmy do przetargu, czyli spełnialiśmy wymogi i konsultowaliśmy z doświadczonymi osobami projekt. Dostosowując urządzenia do wymagań tego typu miejsc. - informuje Anna Horwat z firmy pojektującej Skatepark na Podzamczu.
We wstępnej koncepcji przygotowanej przez pomysłodawców, którzy zgłosili go w ramach budżetu obywatelskiego w Wałbrzychu, został pokazany przykładowy projekt firmy Techramps, która udzieliła nam opinii.
- Nie było wymogu, żeby posiłkować się tą czy inną firmą. Koncepcje do budżetów obywatelskich to są zawsze wytyczne i wskazówki tylko. Koncepcja była wykonana po konsultacjach z inną firmą, z innymi projektantami i została przekazana urzędowi. Została uzgodniona przez urząd. Tam były jakieś drobne korekty, tylko drobiazgi. Została przyjęta przez inwestora. - informuje Anna Horwat z firmy pojektującej Skatepark na Podzamczu.
Opini udzielił nam również jeden z pomysłodawców pierwszego skateparku w Wałbrzychu (przy ul. Topolowej) i wieloletni skater, Adam Szewc.
- Wybudowano skatepark na podmokłym terenie, gdzie musiano zrobić bardzo dużą betonową wylewkę. Dziś skateparki wylewa się po prostu z betonu, bez konieczności stawiania przeszkód na płaskiej płycie. Tak wyglądała budowa skateparków 20 lat temu. Niestety, firmy niewiele się zmieniły i nadal realizują podobne projekty. Koszt to aż 5 mln zł, co jest szokujące. Nowoczesne, zaawansowane technologicznie skateparki kosztują zazwyczaj 2-3 mln zł.
Tu większość pieniędzy poszła na samą wylewkę, aby zapobiec zapadaniu się terenu. W nowoczesnej technologii na normalnym terenie wystarczyłoby wybudować skatepark tylko z betonu. W efekcie zbudowano wiele przeszkód, które są źle wykonane: kąty najazdów źle dopasowane, murki za niskie albo za wysokie, rurki z błędami w kształcie i położeniu, a rampa jest za duża, co utrudnia naukę jazdy, zamiast ją ułatwiać.
Dla mnie to ogromna strata pieniędzy, które można było zainwestować w jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy skatepark w Polsce. - mówi Adam Szewc.
Projektant ma inne zdanie.
- Byłam zaskoczona ilością, różnorodnością wiekową użytkowników. To jest dla młodszych i dla starszych. Zdziwiłam się, że nikt na BMXach na tą wysoką ścianę nie wjeżdżał, ale to się też użytkownicy muszą z tym oswoić, bo to jest trudna przeszkoda. Byłam mile zaskoczona ilością osób, które tam się przewijają. Z tego co tam pytałam, tych chłopaków, którzy jeździli, to byli zadowoleni. - informuje Anna Horwat z firmy pojektującej Skatepark na Podzamczu.
Napiszcie w komentarzach, jak wam się korzysta ze skateparku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz