Kiedyś królowa zimy, dziś – bez wątpienia – dama czterech pór roku. Polana Jakuszycka przez dekady kojarzyła się głównie z biegówkami, śniegiem i mroźnym powietrzem pachnącym żywicą. Ale coś się zmieniło. A właściwie – rozwinęło. Bo dziś to miejsce, które na dobre pokochały dwa kółka. I nie chodzi o silniki. Chodzi o rowery. Góry, ścieżki, wiatr we włosach. Brzmi dobrze? Na Polanie Jakuszyckiej brzmi świetnie.
Gdy rower staje się stylem życia
Moda na rower nie jest już sezonową zajawką. To styl życia. A Dolny Śląsk idealnie się w ten styl wpisuje – zróżnicowany, pełen kontrastów, pachnący żywicą i czystym powietrzem. Tu asfalt spotyka torfowisko, leśna droga sąsiaduje z industrialną kopalnią, a familijna trasa zderza się z wymagającym singletrackiem. I wszystko to dostępne w zasięgu kilku godzin pedałowania.
Rodzinna sielanka w rytmie dwóch kółek
Nie trzeba być ultramaratończykiem, by pokochać jazdę w Izerach. Trasa z Polany Jakuszyckiej na Orle to idealny przykład – łagodna, asfaltowa droga, pięć kilometrów w jedną stronę, zero stresu i maksimum przyjemności. Dzieci czują się bezpiecznie, dorośli mogą rozluźnić mięśnie i myśli. A kiedy już się rozkręcicie – Chatka Górzystów i mostek na Izerze są dosłownie rzut kamieniem (albo dzwonkiem rowerowym) dalej.
Singletrack, który uczy pokory (i zachwyca)
Singletrack Szklarska Poręba (trasa nr 14) to coś więcej niż trasa – to przeżycie. 21,8 km, z czego 14 km prawdziwego, dobrze zaprojektowanego flow. Zakręty, mostki, marsjańskie krajobrazy Kopalni „Stanisław” – i nagle zapominasz, że jesteś w Polsce. A jednak jesteś. I to w jednej z jej najpiękniejszych odsłon.
Złoty środek, czyli dla tych, co chcą i mogą
Nie każdy potrzebuje adrenaliny zjazdu na jednym kole, ale też nie każdemu wystarczą leśne ścieżki. Dla tej grupy Polana Jakuszycka też ma coś w zanadrzu – umiarkowane trasy regionalne, takie jak „U podnóża Wysokiego Grzbietu” czy pętla Towarzystwa Izerskiego. Gwarancja: zmęczysz się tak, żeby nadal chcieć więcej.
Dla wariatów z sercem do gór
A jeśli Twoje serce bije mocniej na widok przewyższeń, serpentyn i słowa „przełęcz” – witaj w domu. Trasa Kogeneracji czy Interferii to solidne, kilkudziesięciokilometrowe pętle przez polsko-czeskie pogranicze, które dają w kość, ale zostawiają też niezatarty ślad w pamięci. Tu jeździsz, ale też przeżywasz.
Polana nowej generacji – Dolnośląskie Centrum Sportu
Wszystko to nie miałoby takiego sensu, gdyby nie baza. A baza jest konkretna. Dolnośląskie Centrum Sportu to już nie tylko miejsce do startu – to pełnoprawne centrum życia sportowego. Siłownia, trasy, strzelnica, centrum SPA, bistro, restauracja z panoramą – brzmi jak resort dla prosa, ale jest dostępne dla każdego.
Po jeździe – regeneracja (i szarlotka)
Nie ma jazdy bez jedzenia – każdy rowerzysta to wie. I tu znowu Polana Jakuszycka nie zawodzi. Restauracja Jakuszycka karmi zdrowo, lokalnie i z widokiem, którego nie da się zapomnieć. A jeśli jesteś bardziej team "szybko i konkretnie" – bistro serwuje domowe dania na wagę, które smakują jak u babci, ale wyglądają jak z Instagrama.
Dolny Śląsk kręci. Dosłownie.
Nie musisz jechać w Alpy. Nie musisz szukać egzotyki. Wystarczy wsiąść na rower i ruszyć na Polanę Jakuszycką. Tutaj góry są bliżej niż myślisz, a rower staje się narzędziem odkrywania wolności. I tej w nogach, i tej w głowie. Wsiadasz?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz