Wałbrzych od kilku lat zmaga się z rosnącą popularnością hulajnóg elektrycznych. Pojazdy te, początkowo wprowadzone przez operatorów wypożyczalni, szybko stały się codziennością na ulicach, ścieżkach rowerowych i chodnikach. Jednak wraz z ich pojawieniem się pojawiły się problemy: wypadki, jazdy pod wpływem alkoholu i chaos w przestrzeni publicznej.
Aby lepiej zrozumieć, co o tym myślą mieszkańcy, przeprowadziliśmy sondę, pytając: "Czy hulajnogi w Wałbrzychu to problem? Czy powinny mieć obowiązkowe ograniczniki prędkości?".
Wypadki i bezpieczeństwo: Dane nie kłamią
Odkąd hulajnogi elektryczne zagościły na wałbrzyskich ulicach, nie brakuje doniesień o incydentach. W 2022 roku, Straż Miejska odnotowała liczne kolizje, a operatorzy wycofali się m.in. z powodu dewastacji i wypadków. Dziś dominują prywatne hulajnogi, ale problemy nie zniknęły. Policja w Wałbrzychu regularnie zatrzymuje kierujących pod wpływem alkoholu.
Lokalne media donoszą o kolizjach. Ogólnopolskie statystyki z 2024 roku pokazują wzrost: 798 wypadków z udziałem hulajnóg do sierpnia, w tym najechania na pieszych i kolizje z rowerzystami. W Wałbrzychu echo tych trendów słychać w opiniach mieszkańców – wielu obawia się "do pierwszej tragedii", jak napisała Katarzyna.
Opinie z sondy: Użytkownicy kontra reszta miasta
W naszej ankiecie wzięło udział kilkadziesiąt osób. Na pytanie "Czy hulajnogi to problem?" aż 60% respondentów odpowiedziało twierdząco, wskazując na bałagan i zagrożenia. Kasia narzeka: "Hulajnogi są zostawiane dosłownie wszędzie, na środku chodników, nie idzie przejść z wózkiem – w ogóle nie powinno ich być". Podobnie Krzysztof i Pati: "Nie powinno ich być". Emilia dodaje: "Leżą gdzie chcą i dalej jeżdżą na nich dzieci". Maciej żartobliwie proponuje: "Nie są problemem, pod warunkiem że są wyrzucone do Pełcznicy...".
Z drugiej strony, 40% widzi w nich wygodny środek transportu, o ile z głową.
"Trzeba pamiętać, że problemem nie są hulajnogi, a ich bezmyślni użytkownicy" – podkreśla Damian. Bartosz "Jestem przeciwnikiem tego zielonego badziewia , ale hulajnoga jest dobrym środkiem transportu i fabryką frajdy – z głową. W terenie leśnym zasuwam ile chcemy, na chodniku jadę 6-10 km/h i ustępuję pieszym".
Krystian zgadza się: "Nie jest problemem ich prędkość, tylko to, że tak samo jak piesi mają gdzieś zasady ruchu drogowego i pchają się pod koła". Jacek podsumowuje: "Dla rozsądnych". Nawet sceptycy, jak Andrzej, winą obarczają nie pojazdy, a "d...e uczestników" i policję, która nie reaguje na szaleńców na Wieniawskiego.
Co z ogranicznikami prędkości?
Tu opinie są jednoznaczne – 70% za. "Jeśli na e-rowery nakładane są blokady, to tym bardziej hulajnogi, które mają napęd bezpośredni z silnika, powinny być ograniczane na drogach publicznych" – argumentuje jeden z respondentów. Mateusz pyta retorycznie: "Przecież hulajnogi mają ograniczniki...". Daniel ironizuje: "Ograniczniki? Selekcja naturalna". Lid proponuje alternatywę: "Po co w ogóle hulajnogi? Jest komunikacja miejska". A Krystyna? "Oczywiście, że nie [są problemem]". Grażyna żartuje: "Nie mieszkam w Wałbrzychu".
Inne głosy z Wałbrzycha: Chaos i potrzeba regulacji
W sieci, zwłaszcza na lokalnych portalach opinie z naszego miasta potwierdzają trendy z sondy. Użytkownicy narzekają na brak infrastruktury: "Wałbrzych ma zbyt mało rozwiniętą infrastrukturę do swobodnej jazdy" – echo Bartosza z forum. Inni, jak Kasia szukająca serwisu: "Mam pytanie, jeśli ktoś ma swoją – gdzie naprawić w Wałbrzychu? Dzwoniłam wszędzie i nie ma". Na X wałbrzyszanie piszą o "patologiach", np. zapomnianych hulajnogach na orlikach czy szalonych prędkościach. Dobrym rozwiązaniem byłyby obowiązkowe kaski, najlepiej pełne ze szczęką – dla dobra użytkowników".
Podsumowanie: Regulacje zamiast zakazu
Hulajnogi w Wałbrzychu dzielą mieszkańców: dla jednych to ekologiczny skrót i frajda w terenie, dla innych – źródło chaosu i ryzyka. Wypadki i jazdy po alkoholu pokazują, że bezmyślność użytkowników to kluczowy problem, ale brak ograniczników prędkości (do 20-25 km/h na drogach publicznych) pogarsza sprawę. Miasto potrzebuje lepszej infrastruktury, egzekucji prawa i może... obowiązkowych kasków. Jak mówi Bartosz: "W terenie – ile fabryka dała!". A na ulicach? Z głową, dla dobra wszystkich.
Co Wy na to? Podzielcie się w komentarzach!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz