To nie był koncert, tylko monodram pomieszany ze stand-upem, pełna śmiechu i głębokich refleksji opowieść o życiu, tym, co nas absorbuje na co dzień i o tym, jakimi jesteśmy ludźmi. Czesław Mozil już na wstępie zaznaczył, że będą takie chwile, gdy w tym samym czasie jedni będą się śmiać a inni smucić. I miał rację. Występ artysty w wałbrzyskim klubie A’Propos był swego rodzaju probierzem i intelektualnym badaniem, jak różnie ludzie na widowni reagują na te same treści. Wynik? Jesteśmy bardzo różni, ale każdy ma prawo do swojej osobistej wrażliwości. I była oczywiście muzyka, teksty piosenek, ale jakby w dopełnieniu historii, którą Czesław Mozil opowiedział wałbrzyszanom.