Na zewnątrz – zwykła przesyłka kurierska. W środku – dwudziestokartkowy blok rysunkowy, jakich tysiące co dzień trafiają do dzieci i szkół. Ale ta konkretna paczka nie miała nic wspólnego z niewinnym rysowaniem. Przesyłka, którą przechwycili funkcjonariusze dolnośląskiej Służby Celno-Skarbowej we Wrocławiu, skrywała coś znacznie groźniejszego niż kredki – kartki nasączone syntetycznymi kannabinoidami, czyli jedną z najbardziej niebezpiecznych grup substancji psychoaktywnych na rynku.
Szósty zmysł na czterech łapach
Nie człowiek, ale psy służbowe – Shila i Alma – jako pierwsze poczuły, że z tą paczką coś jest nie tak. Ich reakcja była jednoznaczna. Gdy funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego we Wrocławiu otworzyli przesyłkę i spojrzeli na niepozorny blok, z pozoru nie było tam nic podejrzanego. Ale laboratorium nie miało wątpliwości – papier był pokryty śmiertelnie niebezpiecznym proszkiem.
Trucizna przemycona jak prezent
Syntetyczne kannabinoidy to chemiczne substancje udające marihuanę – tyle że znacznie bardziej toksyczne, nieprzewidywalne i… śmiertelne. Ich „zaletą” z punktu widzenia przestępców jest fakt, że mogą być nanoszone na papier czy tkaniny, wykorzystując w ten sposób niezwykle trudny do wykrycia nośnik. To właśnie sprawia, że takie paczki mogą trafić do przypadkowych osób – a nawet dzieci.
Zabójcza kreatywność przemytników
To nie pierwszy raz, gdy przestępcy próbują ukryć narkotyki w codziennych, niepozornych przedmiotach. Funkcjonariusze służb granicznych na całym świecie przechwytywali już pluszaki wypełnione amfetaminą, herbatę z domieszką kokainy, a nawet ubrania nasączone narkotykami, które później miały być poddane chemicznej ekstrakcji. Zdarzały się też przesyłki, w których narkotyki ukryto w pestkach owoców czy w produktach kosmetycznych.
Jeszcze bardziej wyszukane są metody stosowane na skalę międzynarodową – łodzie przemytnicze (tzw. narco-submarines), drony udające gałęzie, czy nawet… gołębie pocztowe z mikroładunkiem przypiętym do nóg. Lista jest długa – i stale się wydłuża. Ale przeważnie ta "kreatywność" wiąże się z działalnością karteli narkotykowych w Środkowej i Południowej Ameryce. W tym wypadku blok rysunkowy z narkotykiem znalazł się na Dolnym Śląsku.
Blok do rysowania? A może cicha broń chemiczna?
Najbardziej niepokojące jest jednak to, że przestępcy coraz częściej sięgają po formy przemycania, które mają budzić zaufanie: produkty dla dzieci, zabawki, książeczki edukacyjne. To nie tylko kwestia kamuflażu, ale także perfidnego cynizmu – przecież kto podejrzewałby kolorowy blok rysunkowy o to, że może zawierać śmiercionośną substancję?
Czujność to obowiązek – nie tylko służb
Dzięki Shili i Almie – oraz szybkiej reakcji funkcjonariuszy – udało się uniknąć tragedii. Ale pytania pozostają: ile takich paczek przemknęło niezauważenie? Czy kurierzy i odbiorcy potrafiliby rozpoznać zagrożenie? Czy społeczeństwo wie, że zagrożenie może kryć się pod warstwą pasteli i kolorowych obrazków?
Nie chodzi już tylko o walkę z przemytem. To walka o świadomość, o czujność, o odpowiedzialność. Bo dziś – jak nigdy wcześniej – niewinny przedmiot może nieść śmiertelną treść. A odpowiedź na to zagrożenie musi być wspólnym działaniem: służb, mediów i nas wszystkich.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz