Zamknij

Sylwester i fajerwerki: ile kosztuje „bum” i skąd się wzięło?

Marek Szeles Marek Szeles 18:07, 27.12.2025 Aktualizacja: 18:09, 27.12.2025
Skomentuj

W teorii: 12 uderzeń zegara, toast, confetti. W praktyce: pół osiedla robi „rekonstrukcję bitwy”, a zwierzaki mają własny koniec świata. Co roku wraca to samo pytanie: strzelać czy odpuścić — i Wałbrzych wcale nie jest tu wyjątkiem. 

Ile kosztuje zestaw ogni sztucznych?

Ceny zależą od tego, czy kupujesz „kilka efektów na minutę”, czy „pokaz jak na miejskiej imprezie”, tylko z parkingu pod blokiem. Mały zestaw / pojedyncza wyrzutnia: zwykle ok. 40–120 zł (np. popularne wyrzutnie 19-strzałowe często chodzą w tych widełkach). Gotowy zestaw „rodzinny”: często ok. 120–250 zł (mieszanki rakiet + rzymskie ognie + baterie). Większe zestawy / kilka wyrzutni: realnie ok. 300–800+ zł, a „grubo” potrafi iść w 1000–1900 zł. 

Sylwester potrafi kosztować tyle, co porządna kolacja w restauracji albo weekendowy wypad — i to zanim policzysz ryzyko, że coś pójdzie nie tak (albo że sąsiad uzna, że strzela się też 29 i 2 stycznia).

Skąd w ogóle ta tradycja?

To nie jest europejska tradycja ani „wynalazek z PRL-u”, ani „bo tak zawsze było w telewizji”. Korzenie tkwią w o wiele bardziej odległych czasach i miejscu, bo na Dalekim Wschodzie. W Chinach hałas i błyski miały odstraszać złe duchy, pierwotnie nawet przez prażenie bambusa, a później — po wynalezieniu mieszanek prochowych — zaczęło to przypominać fajerwerki. Z czasem moda dotarła do Europy i stała się elementem uroczystości dworskich, różnego rodzaju świąt i innych celebracji. Czyli paradoksalnie zaczęło się jako rytuał „przegonimy zło hałasem”, a dziś… wygląda jakby ta idea wykonała salto i przerodziła się w: „przegonimy spokój hałasem”.

Co mówią weterynarze: dla zwierząt to nie „chwila”, tylko realna trauma

Weterynarze i behawioryści powtarzają jedno: większość zwierząt boi się huków i wystrzałów, a skutki stresu potrafią być nieprzewidywalne — i nie chodzi tylko o psy z kanapy, ale też o zwierzęta dzikie, gospodarskie, schroniskowe. Wszyscy weterynarze potwierdzają, że w grudniu, w okresie przedświąteczno-sylwestrowym ludzie masowo przychodzą po środki uspokajające dla psów, a temat nie dotyczy wyłącznie czworonogów. Do tego dochodzi proza psiego losu: ucieczki (najbardziej klasyczny sylwestrowy dramat), panika, brak apetytu, drżenie, dyszenie, chowanie się w łazience, a czasem zachowania destrukcyjne, łącznie z atakowaniem ludzi czy innych zwierząt. To nie jest jednak efekt agresywności, tylko przerażenia.

Co mówią właściciele zwierząt: „nie spałam trzy dni”

To nie są internetowe histerie, tylko cytaty z życia: W historii przedstawionej przez TVN24 właścicielka psa mówiła: „Zaczęli strzelać, Dżeki wyrwał dziurę w siatce i uciekł. Nie spałam trzy dni.” W materiale o zaginięciu psa po huku fajerwerków właściciel opisywał, że zwierzak wydostał się z szelek i uciekł, a on szukał go bez przez wiele godzin. Pewne małżeństwo z Wałbrzycha od lat Sylwestrową noc spędza w domu, ale nie dlatego, że nie lubią się bawić. Po prostu ich pies wymaga w tym czasie szczególnej opieki i ludzkiego towarzystwa.  

Dla części ludzi Sylwester to szampańska zabawa i impreza. Dla innych — noc poszukiwań i stresu.

Co mówią wałbrzyszanie: podział jest prosty i brutalny

W Wałbrzychu ten temat dzieli ludzi jak zwolenników mięsa i wegetarian. W rozmowach z mieszkańcami Piaskowej Góry padają wypowiedzi z obu stron: „fajnie jest popatrzeć” kontra „moim zdaniem fajerwerki to buractwo”. Padają argumenty o zwierzakach, dzieciach i zwykłym spokoju, ale też klasyczne: „co rok strzelam i zawsze strzelać będę”. Miasto i służby dokładają swoje apele o rezygnację ze względu na bezpieczeństwo ludzi i zwierząt. Ale przyzwyczajenia są mocniejsze, niż zdrowy rozsądek. Pytanie tylko czy chodzi o huk czy też o coś wyjątkowego w tę szczególną noc?

Czy można zastąpić fajerwerki? Można, naprawdę

Jeśli chodzi o „efekt wow”, są alternatywy bez hukowego chaosu. To są na przykład pokazy laserowe / mapping światłem. W lokalnych apelach pojawiają się jako proponowany zamiennik dla fajerwerków. Coraz modniejsze są pokazy dronów, świetlne choreografie na niebie, W końcu mamy XXI wiek a nie okres panowania dynastii Tang w Chinach w IX wieku n.e. Wymyślono już również tzw. "ciche” fajerwerki, które dają mniej huku, ale więcej światła. To wciąż pirotechnika, ale bez robienia z nocy poligonu. Są jeszcze zimne ognie, konfetti, tuby imprezowe. To domówkowe klasyki i zero wybuchów.

W sumie to trochę apel do władz miejskich. Z doświadczeń innych miast wynika, że jedno wspólne, krótkie widowisko jest lepszym rozwiązaniem niż „każdy strzela swoje przez 2 godziny”. To mniej chaosu, mniej stresu, mniej śmieci.

Wątek zamiany fajerwerków na inne formy coraz częściej wraca w samorządach. 

Czy da się świętować bez robienia krzywdy?

Tradycja tradycją — ale jesteśmy w 2025, mamy lepsze pomysły niż „huk na cześć nowego roku”. Zwłaszcza że koszt zestawu potrafi iść w setki lub tysiące złotych, a rachunek emocjonalny (zwierzęta, dzieci, osoby starsze) bywa jeszcze wyższy. Ale nie ma co się łudzić. Sprzedaż fajerwerków w marketach idzie pełną parą, więc właściciele czworonogów powinni tradycyjnie chłodzić szampana w łazience, gdzie wraz ze swoim pupilem przywitają Nowy Rok.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%