Przyzwyczaili się do bezdroży Australii, szlaków Ameryki Południowej i pustyń Stanów Zjednoczonych. Przespali setki nocy w busie gdzieś w kanadyjskich lasach, na plażach Meksyku i w cieniu norweskich fiordów. A jednak dopiero w Wałbrzychu coś ich zaskoczyło naprawdę. Karol i Ola Lewandowscy, twórcy projektu „Busem Przez Świat”, przyznali to wprost:
„Wałbrzych to miasto, które kojarzyło nam się jedynie ze Złotym Pociągiem i nigdy nie wydawało się ciekawą destynacją podróżniczą.”
I to zdanie, które mogłoby być początkiem końca, okazało się początkiem… nowego odkrycia.
Gdy stereotypy zderzają się z rzeczywistością
To nie jest historia o kolejnym pięknym zamku, choć Zamek Książ oczywiście się pojawia. To historia o spojrzeniu. O mieście, które od dekad boryka się z łatką „brudnego, zapomnianego Wałbrzycha”, a jednak potrafi – i to bez wielkich fajerwerków – zachwycić. I to ludzi, którzy naprawdę widzieli już wszystko.
Ola i Karol przyznają, że nie spodziewali się wiele. A przecież ich sposób podróżowania to nie pięciogwiazdkowe kurorty, tylko życie na dziko, na parkingach, na plażach i przy drogach, gdzie nie sięga Wi-Fi. Potrafią chłonąć miejsca takim, jakie są. I właśnie dlatego ich odkrycie Wałbrzycha ma taką wagę.
„Zmieniło się to, kiedy spędziliśmy tu więcej czasu i mieliśmy okazję lepiej poznać to miasto” – podkreślają.
To nie była turystyczna przebieżka, tylko szansa na zobaczenie miasta od środka. Bez pośpiechu, bez scenariusza.
Miasto, które przestaje przepraszać, że jest sobą
Wałbrzych powoli, ale zdecydowanie, zrzuca z siebie pył kopalni i legend o ukrytych pociągach. Zaczyna oddychać pełną piersią. Wciąż nie jest „ładny” według instagramowych standardów. Ale właśnie dlatego jest prawdziwy.
W filmie, który Karol i Ola zrealizowali we współpracy z Miastem Wałbrzych, czuć coś, czego często brakuje w turystycznych kampaniach – szczerość i zaskoczenie. Nie próbują upiększać rzeczywistości. Pokazują miasto takim, jakim je zobaczyli: z historią, z duszą, z przestrzenią, której jeszcze nie pokryła gentryfikacja.
Od Świdnicy do świata – i z powrotem
Karol pochodzi ze Świdnicy. Ola z Kielc. Razem przejechali ponad 500 000 kilometrów, odwiedzili 70 krajów, śpiąc w starym VW T3, który kupili za 2000 zł i przerobili na mobilny dom. Dziś mają trzy takie busy – na różnych kontynentach – i żyją z tego, co kiedyś było tylko pomysłem na tanie wakacje.
Ich podróż to nie ucieczka od codzienności, lecz forma życia, która przypomina, że świat jest dla wszystkich – nie tylko dla bogatych i odważnych. I że każda droga może być fascynująca, jeśli tylko się nią wyruszy.
Lekcja z Wałbrzycha
Ola i Karol nie przyjechali tu po kadry do kolejnej reklamy. Przyjechali, żeby zobaczyć, czy miasto, o którym wcześniej nie myśleli, może ich zaskoczyć.
Zaskoczyło.
Bo Wałbrzych to nie tylko Książ i nie tylko Złoty Pociąg. To też żywi ludzie, nieoczywista architektura, pofabryczne przestrzenie z potencjałem, dzika zieleń, która wdziera się w miasto, i historia, którą widać na każdej ścianie.
To miasto, które nie krzyczy „patrz na mnie!”, ale jeśli się zatrzymasz – pokazuje ci siebie z zaskakującej strony.
Na koniec – słowo ważne
W czasach, gdy podróże stały się „produktem”, a miejsca sprzedają się przez filtry i slogany, takie wizyty jak ta są ważne. Pokazują, że wciąż można podróżować z ciekawością, a nie oczekiwaniem. Z otwartością, a nie z listą „must see”.
I że czasem najciekawsze rzeczy są tam, gdzie nie planowaliśmy ich znaleźć.
Wałbrzych nie musi nikomu niczego udowadniać. Wystarczy, że dasz mu szansę.
źródło: Kanał Youtube "Podróże busem przez świat"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz